Maciej Bieniasz u Mądzika

Porannie dzień dobry bardzo. Ustalmy jedno: Ogłaszamy, że wakacje zostają przedłużone do 8 września 2019. Zrelaksujcie się. W Galeria Sztuki Sceny Plastycznej KUL możecie zobaczyć świetne prace Macieja Bieniasza. Wystawa także towarzyszy naszemu festiwalowi.

„Profesor Maciej Bieniasz znany jest przede wszystkim jako artysta-malarz wywodzący się z krakowskiej grupy „Wprost”; na Śląsk, do Katowic przyjechał w roku 1969, a kilka lat później związał się na stałe z katowicką filią krakowskiej ASP oraz ze Śląskiem. Malować zaczął we wczesnej młodości; próby wyrażania siebie i opisywania świata słowem są późniejsze, pochodzą z połowy lat siedemdziesiątych, choć w swych najgłębszych treściach zbieżne są z tym, co autor oddaje wcześniej przy pomocy pędzla (…). Tak jak w malarstwie i w rysunku tak i w Jego wierszach można wyróżnić nurt religijno-filozoficzny, tematy związane z aktualnymi wydarzeniami, ludźmi, którzy swym życiem wycisnęli swój ślad na rzeczywistości oraz z przestrzenią.
Najdawniejszy jest temat religijny, bardzo żarliwy i autentyczny, pełny tęsknoty za sacrum, spotęgowany przez piękno krajobrazu, pasujący się z trudną człowieczą drogą do Wszechmocnego. Poeta modli się swoją codziennością „zmęczonymi psalmami”, bezbarwną ciszą wszystkim, co błahe i ulotne, czasem zaskakuje niespodziewaną metaforą. Wszystko potrafi przetworzyć w dziękczynienie, całe swoje istnienie, nawet zaskakującą prozę życia: „dym z papierosa układający się w kółka”, „bolące nogi”, a nade wszystko „ciężar milczenia pomiędzy słowami” (…).” Maciej Bieniasz – Poeta (K. Heska-Kwaśniewicz)

W galerii odbędą się również warsztaty fotograficzne z Piotrem Markiem Leica 6×7 Gallery Warszawa (od piątku do niedzieli), w niedzielę także spotkacie się z Panem Tolkiem (Antoni Florczak), właścicielem Muzeum Fotografii w Janowie Lubelskim, który otworzy u Mądzika bioskop, przez który zajrzymy do okien czasu. Projekcje od 12 do 18.

Będzie także Barbara Radziwiłłówna, największa miłość króla Zygmunta Augusta – (w roli Czarnej Damy Urszula Plewik, aktorka w Stacja Teatr w Konopnicy) – pozować do portretów.

Miecia Łazorek u Cwalinów

O jej obrazach mówi się, że dzieją się między ciszą a szeptem. Jest legendą Kazimierza Dolnego, w dodatku czułą i piękną. To ona tchnęła duszę w działania Kazimierskiej Konfraterni Sztuki.

Na festiwalu Miecia pojawi się w projekcie: Teatr Malowania. W Sali Sztukmistrza, w podziemiach restauracji Hades Szeroka będzie malować obraz: Co Jan Matejko zobaczył za oknem.

Chodzi o fragment obrazu „Unia Lubelska”, w którym za oknem widać wieżę kościoła. Czy jest to lubelska fara? A może kościół Mariacki w Krakowie.

Niezwykły wieczór, niezwykła kobieta, niezwykła publiczność. Uwaga, powstały obraz będzie można kupić na aukcji, którą poprowadzi Grzegorz Józefczuk.

Bądźcie.

Pranagal w Radio Lublin

Artysta zaprasza w podróż śladami znakomitych polskich fotografików, którzy związani byli z
Lublinem i fotografowali go w tamtym czasie, takich jak Edward Hartwig, Jan Bułhak, czy też
Stanisław Jacek Magierski.

Odkrywa na nowo miejsca znane z mistrzowskich ujęć wybitnych twórców, odkrywa nieznane
zakamarki miasta. Odkrywa też na nowo szlachetne techniki fotograficzne, które nawiązują
nastroju i klimatu dwudziestolecia. Joanna Zętar napisała w katalogu wystawy: … Kontynuatorem
tradycji lubelskiej fotografii, szczególnie tej skupionej wokół idei piktorializmu miejskiego jest
Robert Pranagal. Artysta pracuje w tradycyjnej, szlachetnej, technice olejowej, która była
popularna w początkach XX wieku wśród piktorialistów. W wyniku procesu fotografowania i
czasochłonnego, ręcznego tworzenia odbitek osiąga niepowtarzalny efekt dzieła o cechach
malarskich bliskich idei piktorializmu. Z mgły, powidoku, szerokiej perspektywy wyłania się czarno-
biały klimatyczny obraz miasta. Lublina zawieszonego w czasie, pozornie odległego, a przy
bliższym oglądzie bliskiego i współczesnego …

Robert Pranagal

Miłośnik eksperymentu fotograficznego oraz technik szlachetnych i alternatywnych. Autor siedmiu
wystaw indywidualnych oraz uczestnik kilkudziesięciu wystaw zbiorowych w kraju i za granicą.
Zdobywca medali, wyróżnień i nagród na międzynarodowych salonach fotografii. Członek Związku
Polskich Artystów Fotografików i Fotoklubu Rzeczypospolitej Polskiej. Uhonorowany tytułem
Wybitnego Artysty Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej (E. FIAP), a także Medalem
Za Zasługi dla Fotografii Polskiej w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości
(1918–2018) oraz Medalem 700-Lecia Miasta Lublin.

Menu dla księżniczki Bony

Na bankiecie ślubnym księżniczki Bony podano 29 dań, z których każde składało się z kilku lub kilkunastu przysmaków.
Ivo Violante, charyzmatyczny szef kuchni, którego przodkowie pochodzą z Bari, dwukrotnie zaprezentuje dania, które podano na bankiecie po uroczystości zaślubin księżniczki Bony na zamku w Bari. Po raz pierwszy na kolacji historycznej „Czy Zygmunt August jadł wiewiórki” w restauracji 2 PI ER, po raz drugi na festiwalowej scenie.
Bankiet odbył się w wielkiej sali zamku ozdobionej girlandami i niebieskimi gwiazdami, z herbem Polski i Aragonii pośrodku. Młoda królowa siedziała pod baldachimem w niebieskiej satynowej sukience weneckiej, ozdobionej perłami innymi klejnotami (suknia panny młodej została wyceniona na siedem tysięcy złotych dukatów).
Giuliano Passaro był pierwszym reporterem, który opisał to wydarzenie na podstawie odręcznych notatek pozostawionych przez jego przodków i opublikowanych w Neapolu w 1785 roku. W ślad za Passaro kulinarną stronę ślubu księżniczki Bony opisało wielu pisarzy, takich jak Giulio Petroni, Vito Marsellis i Salvatore Di Giacomo – mówi Ivo Violante.
Na podstawie powyższych zapisków udało się zrekonstruować ów niezapomniany dziewięciogodzinny bankiet, podczas którego podano 29 kompozycji składających się w sumie z 1500 różnych potraw. Eseista Di Giacomo twierdzi, że menu jest charakterystyczne dla kuchni neapolitańskiej. Natomiast w 1971 r. Luigi Sada w swoim traktacie „Ars coquinaria barensis” pokazuje, że podawane potrawy są prawie wszystkie typowe dla Bari. Oto menu tej niezwykłej uczty. Przepraszam za tłumaczenie, ale jeszcze tak dobrze nie posługuję się językiem polskim – dodaje Ivo Violante.

Menu dla księżniczki Bony. Notatki Ivo Violante

Pierwsze danie. Pignolate (chrupiące z orzeszkami piniowymi) w czterech odsłonach, z natte (rodzaj kremu), ta słodka przystawka, jest częścią początkowej „service de credenza”.
Drugie danie. Sałatka ziołowa, mieszanka ziół, szczególnie miłość jako lampascioni. Przekąska przeznaczona do pobudzenia apetytu.
Trzecie danie. Jelatina: tłusty bulion (galareta) przygotowany do ostygnięcia i artystycznego cięcia.
Czwarte danie. Gotowane mięso (różne gatunki, zwłaszcza cielęcina), blanszowane musztardą.
Piąte danie. Li coppi di picciuna, gołębie duszone i kunsztownie podane na kształt rzeźb.
Szóste danie.Zwykłe arrusto z sosem mirrausto i kwaśnym winem w słodko-kwaśnym sosie z octem.
Siódme danie. Lasagne z sosem szafranowym.
Ósme danie. Pikantne gotowane mięso z węgierskim przygotowaniem i przygotowaniem, gotowana dziczyzna, papryka i chilli.
Dziewiąte danie. Pasztety mięsne, duże pasztety mięsne z sosem artystycznym, podawane z oliwkami z Apulii i Hiszpanii jako dodatek.
Dziesiąte danie. Li pagoni ze swoją salzą, zapowiedziane dźwiękiem trąb pawie zostały ozdobione upierzeniem.
Jedenaste danie. Florenckie pizze, rodzaj biszkoptu.
Dwunaste danie. Arrusto salvaggio i strangolapreiti, pieczeń w towarzystwie strozzapreti.
Trzynaste danie. Pastidelle de carne, duszone klopsiki.
Czternaste danie. Zupa nanna, nordycka zupa, prawdopodobnie hołd złożony polskim ambasadorom.
Piętnaste danie. Lo arrusto de fasani, pieczeń z bażanta w białym winie.
Szesnaste danie. Almongiavàre, ciasto podobne do ciasta.
Siedemnaste danie. Kapary ugotowane w winie.
Osiemnaste danie. Białe pizze, nieznane przygotowanie.
Dziewiętnaste danie. Et appresso jelatina in gotti, płynna i zimna żelatyna podawana w kryształowym szkle.
Dwudzieste danie. Króliki w towarzystwie różnych sosów (orzechy włoskie, niedojrzałe winogrona, anchois).
Dwudzieste pierwsze danie. Sakiewki Li, różne rodzaje nadziewanego makaronu.
Dwudzieste drugie danie. Starnuts z limonką: starne na bazie cytrusów.
Dwudzieste trzecie danie. Li pastici de cotogne, galaretka z pigwy.
Dwudziesty czwarte danie. Pizze Pagonazze, białe pizze w kolorze czerwonym.
Dwudziesty piąte danie. Pastidelle de zuccaro, pasta migdałowa z różaną wodą lub kwiat pomarańczy.
Dwudziesty szóste danie. Tarty na wszystkie stoły, ciasta różnych typów.
Dwudziesty siódme danie. Kasztany zuccaro z szachownicą, kasztany w syropie (marron glacé) podawane wraz z szachownicą do gry.
Dwudziesty ósme danie. Le nevole et procrassa, prawdziwy kartelat i hipokrates, słodkie pikantne wino.
Dwudziesty dziewiąte danie. Confetti, oprócz tradycyjnych confetti ślubnych ostanie danie obejmowało wszystkie rodzaje kandyzowanych owoców i dżemów, nie zapominając o nugacie z Bari „Bonita była chciwa”.

O uroczystości zaślubin w Bari

W roku 1517 do Wilna, w którym polski król uwielbiał przebywać przywieziono dwie rzeczy. Mianowicie: projekt królewskiej kaplicy sporządzony przez florenckiego artystę Bertolomeo Berrecciego oraz portret księżniczki Bari. Zachwytom króla nie było końca, choć ukryto przed nim rzeczywisty wiek wybranki. Bona rzeczywiście stała w przede dniu wieku staropanieńskiego osiągając wiek 24 lat.
Umowę ślubna podpisano w Wiedniu w dniu 24 września 1517 roku, dokument gwarantował księżniczce prawo dziedziczenia Księstwa Bari i Rossano, jako zabezpieczenie dla przyszłej królowej.
Polskie poselstwo wyrusza do Bari wioząc ze sobą podarek zaręczynowy: srebrny diadem wart 300 złotych ufundowany przez wielkorządcę krakowskiego- Jana Bonera, tego samego który wcześniej sfinansował królewski ślub z Barbarą Zapolyą. Polacy, którzy dotarli do Neapolu w dniu 21 listopada, pełni przepychu, odziani w szaty odzwierciedlające wpływy orientalne, wydali sie dla tubylców włoskich, co najmniej dziwni. Na czele poselstwa stał kasztelan kaliski Stanisław Ostronóg tak obciążony złotem i drogocennymi kamieniami, iż koń ledwo go niósł. Jednak polskiemu przepychowi śmiało dorównywały księżne włoskie: matka z córką. Bona początkowo ubrana w białe szaty, szybko sie przebrała w suknie ze złotej lamy, przetykanej we wzory palm zwycięstwa, budząc powszechny zachwyt.
Uroczystości zaślubin odbyły się w dzień świętego Mikołaja patrona Bari, tj. 6 grudnia. Bardzo rozbudowany ówczesny ceremoniał powodował miedzy innymi to, iż same przywitanie przyszłej królowej trwało sześć godzin, podczas którego bona siedziała pod błękitnym baldachimem zdobionym złotymi gwiazdami oraz herbami Sforzów i Jagiellonów. Ubrana była w turkusową suknię z weneckiego aksamitu z naszytymi złotymi blaszkami w kształcie łusek rybich o wartości sześciu tysięcy dukatów. Jak pisał poseł polski do Jego królewskiej Mości:
„Niczym nie różni się od portretu, który przywiózł pan Chryzostom Colonna: włosy ma śliczne jasnopłowe, kiedy rzęsy i brwi są zupełnie czarne. Oczy jej raczej anielskie niż ludzkie, czoło promienne, nos prosty bez żadnego garbu ani zakrzywienia, lica rumiane jakby wrodzoną wstydliwością zdobne, usta jak koral najczerwieńszy, zęby równe i nadzwyczaj białe, szyja prosta i okrągła ,pierś śnieżnej białości, ramiona najudajniejsze.”
(za krakow-przewodnik.com.pl)

Kolacja z Gwiazdami

To nasze top wydarzenie. W Restauracji Kulturalnej Arche Hotel, malowniczo położonej w pobliżu Mostu Kultury, gwiazdy filmu i ekrany poznają smak kuchni litewskiej, doprawiony szczyptą Podlasie. Szczęśliwcy, którzy zdążą wykupić zaproszenia, poznają Gwiazdy. Ale wcześniej zobaczycie je na scenie festiwalu w dwóch projektach. Jeden to Pokaz Mody w trzech odsłonach, drugi to „Gwiazdy smakują Lubelskie”. Zapraszamy.

Bilety na kolację do nabycia w recepcji hotelu Arche, tel: +48 504 086 587

Kolacja z Zygmuntem Augustem

Kolacja z Królem Augustem to wydarzenie utworzone razem z Jem Teatr w ramach Europejskiego Festiwalu Smaku.

W tym roku obchodzimy 450 rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej, dlatego 11 edycja Europejskiego Festiwalu Smaku jest tak wyjątkowa. Rozważając słowa zawarte w Unii Lubelskiej „Unia sprawiła iż już Królestwo Polskie i Wielgie Księstwo Litewskie jest jedno nieróżne i nierozdzielne ciało, a także nierożna, ale jedna spolna Rzeczpospolita, która się z dwu państw i narodów w jeden lud zniosła i spoiła. I aby za wolą Bożą ta unia trwałą do końca świata” chcemy przybliżyć Państwu historię, sztukę oraz kulinaria obecne w Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Podczas tego niezwykłego wieczoru towarzyszył nam będzie Zygmunt II August. W jego rolę wcieli się Luigi Pagano. Przy jego boku będziemy mogli podziwiać Barbarę Radziwiłłównę, którą zagra Urszula Plewik (Stacja Teatr w Konopnicy).

Gościć będziemy również znawców historii m.in. prof. Jarosława Dumanowskiego – polskiego historyka, dr hab. nauk historycznych, prof. UMK.

Kolejnym punktem programu będzie nauka historycznego tańca pod okiem Małgorzaty Wojcieszuk.

Wydarzenie umilać nam będzie również osoba na żywo malująca obraz „Unii Lubelskiej” Jana Matejki.

Dodatkowo odbędzie się premiera książki Waldemara Sulisza „Unia Lubelska. Przewodnik od kuchni”.

Menu główne

Wielkim finałem wieczoru będzie show kulinarne. W trakcie wydarzenia każdy będzie mógł skosztować dań wykonanych według XVI-wiecznej receptury. W menu znajdą się:

Przystawka na zimno
Ćwikła Mikołaja Reja

Zupa
Polewka z konopii

Przystawka na ciepło
Łosoś po Polsku

Danie główne
Kapłon w winie muszkatołowym z puree z pasternakiem

Deser
Mus z gruszki

Na deser Ivo Violante i księżniczka Bona

To crème de la crème wieczoru. Ivo Violante wyczaruje danie z bankietu wydanego z okazji zaślubin księżniczki Bony, o czym piszemy osobno.

Rezerwacje:
Przedsprzedaż: 99zł/os
W dniu wydarzenia: 119zł/os

Rezerwacji prosimy dokonywać w Restauracji 2 Pi Er.

Kolacja z Wyspiańskim


To uczta duchowa w Old Pubie, w piątek 6 września, ale podczas uczty Anna Walczymska, szefowa kuchni restauracji „Uroczysko Zaborek” poda bliny żmudzkie. Co to za połączenie? Oto ono.

Stacja Teatr w Konopnicy: Projekt 3xW
Wesele | Wyspiański | Wilno

Część duchowa. Dlaczego Wesele?

Okazuje się, że na początku XX wieku “Wesele” grało ogromną rolę w życiu Polaków mieszkających pod zaborem, również tych mieszkających na Wileńszczyźnie – pod zaborem rosyjskim. Wilno było pierwszym spośród okupowanych przez Rosję miast, gdzie pokazano sztukę Wyspiańskiego w pełnej wersji scenicznej. “Wesele” wystawił wtedy bardzo dobry Teatr Polski pod kierownictwem Nuny Młodziejowskiej. Ta polska aktorka, reżyserka i dyrektor teatrów pochodziła z Wołynia, a kształciła się w Krakowie. Chodziła na Wyższe Kursy dla Kobiet, tzw. “Baraneum” (od nazwiska założyciela Adriana Baranieckiego), które były jedyną opcją kształcenia dla kobiet pozbawionych wówczas możliwości studiowania na wyższych uczelniach. Na kursach wykładali m.in. Stanisław Wyspiański i Lucjan Rydel. Nie wiadomo, czy Nuna spotkała się osobiście z Wyspiańskim, ale nie ulega wątpliwości, że miała kontakt z Lucjanem Rydlem, którego wesele Wyspiański przedstawił w swoim dramacie.

(http://www.wilnoteka.lt)

W programie:

Stacja Teatr Wesele. Czytanie performatywne
W rolach głównych:
Panna Młoda, Ula Plewik, Polska
Pan Młody, Rimvydas Lauikas ,Litwa
Poeta: Luigi Pagano Italia
Stańczyk: Jarosław Dumanowski

Spotkanie z Dorotą Wyspiańską, córką Śpiącego Stasia, wnuczką Stanisława Wyspiańskiego.
Prowadzi: Waldemar Sulisz

Część brzuchowa. Bliny i inne

Litewskie przysmaki prezentuje Anna Walczyńska, szefowa kuchni restauracji Uroczyska Zaborek. Jej mistrzowski pokaz zobaczycie na scenie w piątek właśnie.

Szczegóły w programie, wydarzenie bezpłatne, obowiązuje rezerwacja miejsc w restauracji Old Pub

Śniadanie po lubelsku

Nominowane Restauracje i Hotele biorą udział w IV edycji konkursu „Śniadanie po Lubelsku”. W tym roku zabawa odbywać się będzie drużynowo: Lublin, Lubelskie i cała Polska.
Zadanie polegać będzie na przygotowaniu propozycji serwowanych potraw śniadaniowych w kategoriach: wytrawnych, wegetariańskich i słodkich, przy użyciu produktów wyróżnionych tytułem Marka Lubelskie. Jury konkursowe wybiera najsmaczniejsze i najbardziej typowe dla Regionu Lubelskiego przepisy. Tak powstanie wzorcowy model śniadania po lubelsku, którym chcemy witać wszystkich odwiedzających lubelszczyznę.

Jest to wspólna akcja Kresowej Akademii Smaku i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego, który widzi jak ważną rolę w promocji województwa może odgrywać smak.

W akcji biorą udział nominowane najlepsze hotele i restauracje:

Lublin: Restauracja 2 Pi ER; Restauracja Kardamon; Restauracja Eco
Lubelskie: Hotel Drob; Willa Filiks, Pałac Cieleśnica
Polska: Ogólnopolska Restauracja Krasnodwór (Warszawa); Hotel Sulbin (Garwolin); Aida (Zielonka Warszawa)

29 Turniej Nalewek

Był z nami od 2003 roku, od drugiego Turnieju Nalewek. Jako przewodniczący kapituły ogłaszał wyniki z festiwalowej sceny. Uwielbiał nalewki ziołowe. Piotr Bikont, Przyjaciel festiwalu, tak nagle zginął w wypadku samochodowym. Jemu, zawsze uśmiechniętemu i życzliwemu tegoroczny turniej po raz trzeci poświęcamy.

Dlatego ten, 29 już, najstarszy w Polsce Turniej Nalewek jest wyjątkowy, specjalny. Do Lublina przyjadą twórcy nalewek z całej Polski. Nie po to, żeby konkurować, choć kapituła oceni nalewki i przyzna nagrody - ale po to, żeby uczestnicząc w festiwalu, wspominać Piotra Bikonta i tu w Lublinie - wypić jego zdrowie. Otworzyć swoje serca.

Nadszedł czas na zmiany. Po raz drugi wprowadzamy turniej tematyczny. Bohaterem tegorocznej edycji będą nalewki ma śliwce. Takie, w których głównym produktem są różne odmiany śliw.

W osobnej kategorii kapituła rozpatrzy Nalewki Koronne i Litewskie. To nalewki dedykowane wielkiej spuściźnie duchowej i kulinarnej Unii Lubelskiej.

Sekretarzem kapituły jest Marek Dyrka. Tel. + 48 507 063 977

Jak co roku, spotykamy się w gościnnych progach restauracji Old Pub w Lublinie. Turniej jest otwarty dla wszystkich, tych co znali Piotra Bikonta i tych, co nie zdążyli go poznać. Nalewki przyjmujemy do godziny 12 w sobotę 7 września 2019 w restauracji Old Pub. Turniej jest prywatnym spotkaniem pamięci Piotra Bikonta, odbywa się w pomieszczeniach restauracji Old Pub, wyłączonych na ten czas z działaności gospodarczej. Udostępniajcie, podawajcie dalej! Poniżej regulamin i karta zgłoszenia. Do zobaczenia.

 

Karta zgłoszeniowa

Regulamin

Smakołyki litewskie i polskie

Oto najsmaczniejsze kąski z festiwalowych wydarzeń. Wśród nich absolutna nowość: Strefa Wege na placu Po Farze 6. A na scenie smaku mistrzowie. Na przykład Sylwia Stachyra z Top Chef, Jean Bos i kucharze z Ambasady Iranu w Polsce.

Hit hitów. Nowa strefa na naszym festiwalu. Justyna Bargieła z DziczeJemy & Ilona W Szczerym Polu na placu Po Farze otwierają Podwórko Wege. To my, zielarki Ilona i Justyna życzymy wspaniałego tygodnia od 2 do 8 września. Zadzwoń 535 096 385. Bierzcie maki i rumianki, i inne kwiatki. Tak zapraszają fantastyczne dziewczyny. Na warsztatach octy owocowe, ziołowe i kwiatowe, oleje na zimno z pokazami tłoczenia, dzikie rośliny jadalne, 5 roślin z trawnika. Wykłady o bioróżnorodności dla dużych i małych. Herbaty ze Szczerego Pola plus warsztaty komponowania herbatek ziołowych. Lemoniady ziołowe, warsztaty dla dzieci, rękodzieło konopne dzieci plus mamy, kosmetyki naturalne dla całej rodziny. Szukajcie podwórka pod numerem 6. Udostępniajcie.

Kulturalna kolacja z Gwiazdami

W Restauracji Kulturalnej Hotelu Arche gwiazdy filmu i ekranu poznają smak kuchni Podlasia. Publiczność pozna Gwiazdy.W menu consome z gotowanymi kibinai, schab z kostką, cepelinami i konfiturą z czerwonej kapusty, na deser litewskie mrowisko z makiem i rodzynkami lub lody piernikowe z pieczonym jabłkiem plus kieliszek białego/czerwonego wina.

Czy Zygmunt August jadł wiewiórki?

Kolacja z Królem Zygmuntem Augustem to kolejny spektakl w ramach Jem Teatr. Podczas tego niezwykłego wieczoru towarzyszył nam będzie Zygmunt II August. W jego rolę wcieli się Luigi Pagano. Gościć będziemy również znawców historii m.in. prof. Jarosława Dumanowskiego. Kolejnym punktem programu będzie nauka historycznego tańca pod okiem Małgorzaty Wojcieszuk. Dodatkowo odbędzie się premiera książki „Unia Lubelska. Przewodnik od kuchni”. Wielkim finałem wieczoru będzie show kulinarne Jakuba Piętowskiego. W trakcie wydarzenia każdy będzie mógł skosztować dań wykonanych według XVI-wiecznej receptury. W menu znajdą ćwikła Mikołaja Reja, olewka z konopii, łosoś po Polsku, kapłon w winie muszkatołowym z puree z pasternakiem, mus z gruszki. Zaprasza restauracja 2 PI ER.

Nalewki

W puli nagród mamy póki co: Kolekcjonerski ser Bursztyn, kosz kresowych wędlin (7 kg), Nagrodę Multi Frigo. Gotowi na start? 29 Turniej Nalewek w Lublinie startuje w sobotę, 7 września o 13 w Old Pub. Są 2 tematy konkursowe: Śliwa i inne ( w jury m.in. Zbyszek Sierszuła) oraz Nalewki Litewskie i Koronne (w jury profesorowie Jarosław Dumanowski, Ihor Lylo i Rimvydas Laužikas, na czele kapituły Mirosława Gałan, prezes Multi Frigo). Regulamin i karty zgłoszeń na stronie: www.europejskifestiwalsmaku.pl, degustacja w restauracji Old Pub.

Konkurs Good Chef 2019

Będzie miał wymiar ogólnopolski. Z Maestro Jean Bos, wieloletnim szefem kuchni na dworze króla Belgów nominowaliśmy 9 zawodników z Lublina, regionu i Polski. Temat konkursu: Unia Lubelska od kuchni, w konkursowych daniach muszą pojawić się owoce z Ziemi Lubelskiej. Będzie degustacja.

Jarmark i Rajski sad

Może łąki przed Bramą Krakowską nie wyczarujemy, ale razem z Rynek Elizówka dookoła repliki studni przed Bramą Krakowską zainstalujemy owocujący sad. To wstęp do festiwalowego jarmarku. Od środy przed i za bramą barwne stoiska z jedzeniem i smakołykami z całej Europy, a przede wszystkim z krajów, które były częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego. Enjoy.

Smakołyki filmowe w Hades Szeroka

Szef Marek Panek poprowadzi Laboratoria Smaku z kuchni litewskiej i polskiej. Co jeszcze? Akademia Odkryć Filmowych w Lublinie? Jak najbardziej. Taki projekt powstaje właśnie w Lublinie. Powstaje pod wrażeniem znakomitego projektu: Akademia Odkryć Fotograficznych. Na pierwszym spotkaniu oglądamy i rozmawiamy o filmach dokumentalnych z Drohobycza, których autorem jest Grzegorz Józefczuk. Zamawiamy słynne pierogi Sabiny.

Gwiazdy smakują Lubelskie

Na scenie gwiazdy filmu i ekranu plus najlepsi szefowie kuchni, wielka kuchnia Korony i Litwy, dobre jedzenie i degustacje. Niepowtarzalna okazja zdobycia kulinarnych autografów. Niespodzianek będzie dużo więcej, a że wraca upalne lato, to na jarmarku czekają na was lemoniady, wina, piwa rzemieślnicze.

Piwo festiwalowe na Wielokranie

Tak, tak, niezawodny Browar Zakładowy po raz kolejny uwarzył festiwalowe piwo. W tym roku smakowe tropy i aromaty wiodą do piw litewskich i koronnych. Polecamy Wielokran w Spotkaniach Kultur i chwile wytchnienia dla ochłody.

Kaja Mianowana na bis

Kiedy na 10, jubileuszowej edycji Europejskiego Festiwalu Smaku zaśpiewała w Kaplicy Paryskiej klasztoru Dominikanów na Złotej, kaplica pękała w szwach. Na specjalne życzenie lubelskiej publiczności Kaja Mianowana wystąpi na festiwalu jeszcze raz. Tym razem już w bazylice dominikańskiej, żeby nie zabrakło miejsc. Koncert rozpocznie się w niedzielę, 8 września o 20.45. Oto, jej osobiste zaproszenie.

Kochany Lublinie. Sefardia to hiszpańska kraina, będącą ojczyzną Żydów Sefardyjskich, zamieszkujących jej dawne tereny. Język ladino, czyli judeo-hiszpański jest już prawie zapomniany, jednak to właśnie dzięki niemu opowieści ludowe z tamtych obszarów zachowały swoją cudowną nieśmiertelność.

Zainspirowani kulturą sefardyjską, stworzyliśmy spójny, klimatyczny koncert, podczas którego przedstawiamy publiczności tradycyjne pieśni sefardyjskie, rytmiczne hiszpańsko-arabskie piosenki, liryczne, orientalne cantigi, a także utwory z różnych epok, inspirowane kulturą judeohiszpańską. Robimy to w autorski i oryginalny sposób. Nasz koncert to intymne zwierzenia o niespełnionych marzeniach, tęsknotach, relacjach międzyludzkich i tradycjach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Bohaterką sefardyjskiego romansu jest silna kobieta, która z odwagą i na własnych zasadach pokonuje życiowe przeszkody, walcząc z obyczajowymi konwenansami oraz okrutnymi czasami wojen i prześladowań. Jest nieskończenie wrażliwa i często samotna. To rytmiczna opowieść o niezaspokojonych pragnieniach, rzewna prośba o miłość i wolność, orientalny lament oddający hołd dawnej kulturze judeo-hiszpańskiej.

Skłania słuchacza do zagłębienia się we własne tęsknoty oraz zachęca do duchowej podróży w odległe krainy wędrujących Żydów Sefardyjskich. Wykonujemy tę muzykę ze szczerością serca i prostotą uczuć. Uważamy, że tylko tak można doświadczyć jej piękna. Pieśni wykonywane są w kilku językach: w ladino, po hiszpańsku i po katalońsku. Sefardyjskie tradycje muzyczne łączą wpływy kultur: hiszpańskiej, marokańskiej, osmańskiej, tureckiej, a także europejskiej.

Na koncercie wystąpią: Kaja Mianowana: śpiew, Marcin Dawid Król: skrzypce, Tomasz Biela: gitara, Krzysztof Guzewicz: instrumenty perskusyjne.

Orkiestra Prowincjonalna

Na dobry początek festiwalu. Jeszcze przed Mickiewiczem na ostro czyli koncertem Lorien. Postpunkowy, zadziorny kwartet nagrał właśnie kapitalny teledysk „Requiem prowincjonalne”. – Idzie jesienna forma, jesteśmy smutni jak morze i ostrzy jak krawędź muszli – mówią muzycy.

Our Story, czyli coś o nas

ORKIESTRA PROWINCJONALNA to nietuzinkowa propozycja podania literackiego tekstu w eklektycznej, muzycznej oprawie. Każdy wnosi do zespołu coś innego, eksponując jednak głównie to, co w nim wygniecione, menelskie i często wstydliwe. Niecodzienne instrumentarium (od tuby, perkusji, gitary, banjolele, klawisza, trąbki przez śpiew, megafon z jarmarku, dziecięce dzwonki i wiertarkę, po tłuczone szkło) wykorzystane przez muzyków sprawia, że postpunkowa, chropowata zadziorność, prócz sporej dawki energii niesie ze sobą naturalnie, jakby bezwiednie inteligentne, wrażliwe słowo. “…Dla nas scena to ołtarz, a koncert to msza!” Występ ORKIESTRY PROWINCJONALNEJ, dzięki solidnej dawce autorskiej twórczości najwyższej próby, zaangażowaniu i jednocześnie dystansowi, jaki mają do siebie sami artyści, to spójne widowisko, które można śmiało polecić poszukiwaczom niebanalnej rozrywki.

Respect food

#Respect food, no waste. Znacie ideę #no waste? Dobre jedzenie nie może się marnować. Dobrym jedzeniem warto się podzielić. Po 10 latach organizowania Europejskiego Festiwalu Smaku czujemy się odpowiedzialni za markę Lubelskie, za promocję narodowej, regionalnej kuchni, za jej wymiar ekologiczny.

Czytaj dalejRespect food

Unia Lubelska

Żywy obraz
(Tableau vivant)

W oktawie uroczystych obchodów 450 lecia podpisania Unii Lubelskiej wraz z Muzeum Lubelskim prezentujemy Żywy obraz Jana Matejki „Unia Lubelska” w klasztorze Dominikanów.

Przed obrazem pojawią się Katarzyna Habsburżanka w stroju zrekonstruowanym według obrazu Tycjana i król Zygmunt August, według stroju z obrazu Matejki. Identyfikacji postaci na obrazie, wyświetlanym specjalnej technice dokona Katarzyna Mieczkowska, dyrektor Muzeum Lubelskiego.

Żywy obraz (franc. Tableau vivant) – rekonstrukcja dzieła malarstwa lub rzeźby, tworzona przy udziale ludzi, przedstawiających postawą, ubiorem, mimiką daną scenę. Popularność żywych obrazów przypadała na wiek XIX i początek XX wieku. Odbywały się w domach prywatnych lub salach widowiskowych z udziałem amatorów lub aktorów zawodowych. Niekiedy w XIX wieku żywe obrazy stanowiły zakończenie sztuk teatralnych, gdy aktorzy nieruchomieli na tle opadającej kurtyny. Fotografie żywych obrazów były też rozpowszechniane w formie pocztówek. Pierwsze żywe obrazy przypisywane są Madame de Genlis (1746-1830), wychowawczyni dzieci księcia Orleanu. Korzystała przy tym z pomocy malarza Jacques-Louis Davida. Lady Emma Hamilton (1765-1815) pozowała, naśladując znane dzieła rzeźby i malarstwa.

Jean Sibelius skomponował poemat symfoniczny „Finlandia“ (1900) do cyklu żywych obrazów. W początku XX wieku sensację budziły inscenizacje obrazów mitologicznych z udziałem nagich aktorów. Sławę zdobyła wtedy niemiecka aktorka Olga Desmond (1890-1964). Obecnie do żywych obrazów nawiązują popularne żywe posągi, czyli występy zamaskowanych nieruchomych postaci na odwiedzanych przez turystów ulicach.

To rekonstrukcja dzieła malarstwa lub rzeźby, tworzona przy udziale ludzi, przedstawiających postawą, ubiorem, mimiką daną scenę. Popularność żywych obrazów przypadała na wiek XIX i początek XX wieku. Odbywały się w domach prywatnych lub salach widowiskowych z udziałem amatorów lub aktorów zawodowych. Niekiedy w XIX wieku żywe obrazy stanowiły zakończenie sztuk teatralnych, gdy aktorzy nieruchomieli na tle opadającej kurtyny. Fotografie żywych obrazów były też rozpowszechniane w formie pocztówek.

“unia facta est cum ducatus Lytwanie”

“Unia z Księstwem Litewskim stała się faktem” – głosi napis pozostawiony w Kaplicy Trójcy Świętej przez Piotra Jeżewskiego herbu Prus. Kaplica Trójcy Świętej świadkiem Unii Lubelskiej! Odwiedźcie zabytek w jubileuszowym roku, podczas Europejskiego Festiwalu Smaku.

Moda ze smakiem

Moda w potocznym rozumieniu oznacza potrzebę naśladowania innych, w szczególności ludzi znanych i podziwianych. Ta wewnętrzna potrzeba najdobitniej jest widoczna w wyglądzie.
Pokaz mody z udziałem Gwiazd polskiej sceny teatralnej i filmowej wpisał się już na stałe w kalendarz Europejskiego Festiwalu Smaku. Na wybiegu zobaczymy Olgę Bończyk, Patrycję Hurlak, Karinę Seweryn, Kamilę Ścibiorek, Zbigniewa Buczkowskiego, Marka Włodarczyka, Arkadiusza Janiczka, Tomasza Bednarka i Bartosza Żukowskiego. W tym roku motywem przewodnim będzie moda polska połączona z trendami zza wschodniej granicy z elementami huculskiego etno. Szczególnie polecamy unikalną kolekcję Barbary Chwesiuk, dedykowaną Lublinowi.
Jak co roku aktorzy wspierają Krajowe Towarzystwo Autyzmu oddział w Lublinie.

Gwiazdy na wybiegu

Olga Bończyk

Polska aktorka teatralna, filmowa i wokalistka. Związana jest m.in. z teatrami: Piosenki we Wrocławiu; Rampa, „Roma”, Kamienica, Projekt Teatr Warszawa, teatrem impresaryjnym Ale! Teatr i teatrem „Capitol” w Warszawie. Wraz z czołowymi polskimi jazzowymi muzykami koncertuje z autorskimi recitalami, m.in. „Piąta rano” i „Piosenki z klasą”. Ukończyła wrocławską Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia im. K. Szymanowskiego w klasie fortepianu. Jest absolwentką wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej we Wrocławiu. W 1999 r. wzięła udział w koncercie „Debiuty” podczas XXXVI Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. W październiku 2006 r. została ambasadorem projektu „Dźwięki Marzeń” realizowanego przez Fundację Grupy TP. W 2007 r. w TVP2 prowadziła program SmaczneGO!, a w 2008 r. brała udział w III edycji programu Jak Oni śpiewają – zajęła czwarte miejsce. W 2012 r. zdobyła pierwszą nagrodę konkursu „Profesjonaliści Forbesa 2012”. Znana z wielu ról w polskich serialach m.in. „Na dobre i na złe „ jako dr Edyta Kuszyńska oraz „Barwy szczęścia ”jako Sylwia Paszkowska.

Karina Seweryn

W 2001 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Podczas studiów związana z Narodowym Teatrem Starym im. Heleny Modrzejewskiej i Teatrem Ludowym w Krakowie. Zadebiutowała w Teatrze Starym w roli Wendli Bergman w spektaklu Przebudzenie Wiosny Franka Wedekinda .Kolejne role teatralne w Fauście i Miarce za miarkę Tadeusza Bradeckiego – oba spektakle w Teatrze Starym. Następnie Pan Paweł w Teatrze Słowackiego w Krakowie, Sześć postaci szuka autora w reżyserii Jerzego Stuhra, Miłość Fedry i Jak wam się podoba w reżyserii Andrzeja Wajdy. W Teatrze Ludowym w Krakowie Dożywocie w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. W Zespole Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hubnera w Warszawie od 2001 roku, gdzie zagrała w takich spektaklach jak Swidrygajłow w reżyserii Andrzeja Domalika, Lato w reżyserii Władysława Kowalskiego, Biesy w reżyserii Rudolfa Zioło, a także Wesołe kumoszki z Windsoru oraz Król Lear w reżyserii Piotra Cieplaka. Kolejne przedstawienia na deskach Teatru Powszechnego to Czego nie widać w reżyserii Juliusza Machulskiego, Powrót Na Pustynię w reżyserii Anny Augustynowicz oraz Panieński Raj w reżyserii Rafała Sabary. Najbardziej znana z roli Egle w Koronie królów.

Patrycja Hurlak

Polska aktorka filmowa znana z takich seriali jak Klan, Blondynka, Na Wspólnej czy Pierwsza Miłość. Autorka książek „Nawrócona wiedźma”, „Zakochani są wśród nas” „O ważnych rzeczach”. Prowadziła program Ukryte skarby. Piękna, bogata kulturowo i historycznie Polska to przewodni temat cyklu.

Kamila Ścibiorek

Polska aktorka młodego pokolenia. Ukończyła m.in. Państwową wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie wydział aktorski oraz na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach Pedagogikę resocjalizacyjną. Znamy ja przede wszystkim z serialu Sprawiedliwi – Wydział Kryminalny – jako podkomisarz Paulina Wach .Grała również w serialach Na Wspólnej, Pielęgniarki ,Detektywi. Na dużym ekranie wystąpiła w filmie Wojciecha Smarzowskiego Pod mocnym aniołem.

Arkadiusz Janiczek

Jest aktorem Teatru Narodowego w Warszawie, występuje też w teatrach „Polonia” i „Bajka”. Jego debiut teatralny nastąpił 19 listopada 1997. W 1998 ukończył studia w Akademii Teatralnej w Warszawie.
Jego największym sukcesem filmowym była główna rola męska w Placu Zbawiciela, za którą był nominowany do najważniejszych nagród filmowych w Polsce. Janiczek jest również współautorem scenariusza do tego filmu. Popularność przyniósł mu udział w serialu Złotopolscy. Niezapomniany jako Jan Bartnicki w spektaklu TVP Żabusia. Obecnie możemy go zobaczyć w serialach Leśniczówka i Stulecie Winnych.

Bartosz Żukowski

Polski aktor filmowy .Studiował w PWST w Warszawie oraz . Studia Teatralnego przy Teatrze Ochoty w Warszawie. Jest również absolwentem 5-letnich studiów prawniczych w Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Warszawie. Oprócz wielu ról filmowych największą popularność przyniosła mu rola Waldka Kiepskiego w serialu telewizyjnym Świat według Kiepskich.

Marek Włodarczyk

Ukończył studia na Wydziale Aktorskim PWSTiTv w Łodzi]. W 1978 roku zadebiutował na dużym ekranie w dwóch filmach: Sowizdrzał świętokrzyski u boku Beaty Tyszkiewicz i Wesela nie będzie jako Antek. W 1980 występował w teatrach: Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach i im. Stefana Jaracza w Łodzi. Pojawił się potem w filmie psychologicznym Karabiny z Ignacym Gogolewskim w roli głównej. Mając trzymiesięczną przerwę w teatrze, pojechał w 1981 do Berlina.
Od 1 stycznia 1982 dostał angaż w Teatrze Narodowym w Warszawie, ale gdy zaczął się stan wojenny, pozostał w Berlinie, gdzie kontynuował aktorską karierę. Grał przede wszystkim w filmach telewizyjnych i serialach. W 1983 zadebiutował w teatrze; przez dziesięć lat występował na deskach teatrów w Hamburgu, Berlinie i Monachium. Był wykładowcą na uniwersytecie w Berlinie i Strasburgu, gdzie uczył młodzież sztuki aktorskiej.
Po sukcesie roli komisarza Adama Zawady w serialu TVN Kryminalni zdecydował o powrocie do Polski.

Tomasz Bednarek

polski aktor oraz prezenter telewizyjny i radiowy. Ukończył w 1992 studia we wrocławskiej filii PWST w Krakowie. Aktor Teatru Miejskiego w Gdyni w latach 1992–1995, współpracował też krótko z Teatrem Współczesnym w Szczecinie. W swojej karierze występował na wielu warszawskich scenach, m.in. w Teatrze na Woli, Teatrze Żydowskim, Teatrze Ochoty, Teatrze Bajka, Teatrze Kamienica, Teatrze Stanisławowskim, Teatrze Capitol, a także w berlińskim Hebbel Theater. Na swoim koncie ma również wiele ról filmowych. Występuje w roli Jacka Boreckiego w serialu Klan, udziela się w dubbingu. Od 11 września 2016 r. na antenie TVP1 prowadzi program podróżniczy Zakochaj się w Polsce.

Zbigniew Buczkowski

Polski aktor filmowy. Zadebiutował w filmie Janusza Kondratiuka Dziewczyny do wzięcia. Grał na deskach Teatru Komedia w Warszawie, w sztuce Koniec ery menelików w reżyserii Janusza Kondratiuka, autorstwa Andrzeja Kondratiuka. W 1986 roku zdał egzamin estradowy. Największą popularność przyniosły mu seriale Dom, Graczykowie, Święta wojna. W październiku 2014 roku wydał autobiografię pod tytułem Pisz pan książkę!

Magia Podlasia

W Hotelu Arche zobaczymy wystawę fotografii „Magia Podlasia”, przygotowaną przez Krainę Bugu. To jedna z wielu wystaw fotograficznych na festiwalu, ale być może najważniejsza. Oto, co na temat prezentowanych prac pisze Zenon Żyburtowicz.

Parafrazując słynną sentencję, chciałoby się powiedzieć: co jest na zdjęciu, każdy widzi. Ale nie każdy wie, ile trzeba samozaparcia i wytrwałości, aby obiektywem aparatu ,,upolować’’ wyjątkowe ujęcie, a jego piękno i unikatowość pokazać na fotografii bez zbędnych komentarzy.

Grupa miłośników fotografii – pięciu autorów, występująca pod nazwą Magia Podlasia – odkrywa dla nas swój skrawek świata i swoją wrażliwość na jego naturalne piękno. Z aparatami fotograficznymi wędrują po najbardziej niezwykłych i urzekających zakątkach Podlasia, poddając się urokowi sielskich pejzaży z drewnianymi chatami, wiatrakami, cerkwiami, rzekami i rozlewiskami wśród pól. Niejednokrotnie powracają w te same miejsca, które wciąż na nowo ich zaskakują. Dzięki owym malarzom obiektywu, na ich fotogramach oglądamy subtelne szczegóły krajobrazu Podlasia, które na co dzień zdarza nam się przeoczyć, czasem nie zauważyć czy ominąć… Nie ze złej woli. Są często niedostrzegalne, głęboko ukryte dla postronnego oka. Wychwytuje je dopiero i utrwala wrażliwe spojrzenie fotografa i obiektyw jego aparatu. 

Uważnie oglądam te zdjęcia i mam wrażenie, że emocje ich autorów wyzwala energia znad Bugu. Ziemia nadbużańska to bezkresna tajemnicza przestrzeń, nieskażona cywilizacją i raj dla fotografujących. Ale mylą się ci, którzy sądzą, że wystarczy przyjechać tu i nacisnąć migawkę. Nieprzewidywalna pogoda uczy pokory. Wielogodzinne wyczekiwanie pod osłona nieba na odpowiedni moment światła, zmienna i kapryśna aura mogą zniechęcić nawet najbardziej wytrwałych.
Autorzy tych fotografii pracują spokojnie i cierpliwie, widzą to, co najlepsze i najpiękniejsze. I przekazują swój zachwyt odbiorcy. Czasami „podkręcają” jeszcze tę urodę pejzażu w komputerze, aby na fotografii w efekcie finalnym zrobić większe wrażenie na widzu. I słusznie, takie jest prawo artysty, który paradoksalnie chce czasami konkurować z pięknem przyrody, które ona sama tworzy.
To, co w muzyce, poezji jest dziełem wyobraźni, na fotografiach tego albumu przybrało realną formę, dzięki oku i obiektywom ich autorów. Dzika przyroda mieni się paletą barw wszystkich pór roku, stwarzając niepowtarzalny klimat. Iskrząca zimowa biel, zieleń wiosny, głębokie kolory lata i jesienne brązy. Pejzaże tchną nostalgią, ale i dobrą energią, harmonijnym pięknem.
Piękno natury staje się naturalnym głosem w swojej własnej obronie. W obronie przyrody niszczonej przez człowieka z lądu, wody i powietrza. 

Ale nie tylko krajobrazy stanowią o atrakcyjności tej publikacji. Jej niepowtarzalną wartością są przedstawione w albumie sylwetki ludzi – ich życie, praca, wiara, zwyczaje. Dzięki temu album ten jest kompletny, a reporterskie portrety mieszkańców Podlasia pozwalają nam poznać i poczuć jego duszę.

Mam nadzieję, że przedstawione dzieła poetów obiektywu, skłonią Państwa do własnych poszukiwań. Że poruszeni pięknem krajobrazów i wyobraźnią ich autorów, zaplanują Państwo podróż do krainy magicznego, wciąż nieodkrytego, Podlasia. I że będzie to także podróż w głąb siebie. Życzę fascynujących przeżyć.

 

Zenon Żyburtowicz

 

Wystawa Hagiografia

  Premiera autorskiej wystawy fotograficznej Lidii Anny Biały i Julity Fajks, otwierająca tegoroczny festiwal.
Na wernisażu przedstawione zostanie dwanaście fotografii z niespodzianką. Zdjęcia, do których inspirację stanowiły średniowieczne ikony, przedstawiają dwanaście świętych kobiet-dwanaście dróg do świętości. Dziewczęta, kobiety, córki, żony, matki, wizjonerki, mistyczki, businesswoman, męczennice. Każda niezwykle silna – wojowniczki. Każda krocząca zdecydowanie swoją ścieżką wbrew utartym schematom. Ogień, który płonie w ich sercach niektórych parzy, niektórych pali, niektórych ratuje. Do granic rozkochane w Jednym Celu. Obecnie czas wolny w Niebie spędzają na czynieniu dobra na Ziemii – tak mówi św. Teresa z Lisieux.

Każdy dzień daje nam nową szansę – 24 godziny, by czynić dobro

Gwiazdy na Arenie

W latach 80. C.C. Catch, niemiecką piosenkarkę holenderskiego pochodzenia, określono mianem królowej disco. Przy jej hitach: „I Can Lose My Heart Tonigh” czy „Strangers by Night” bawiono się w każdym europejskim klubie

Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji „Bystrzyca”, który jest operatorem stadionu Arena Lublin, zaprosi mieszkańców naszego regionu i nie tylko do świata muzyki na najwyższym, światowym poziomie. 7 września 2019 r. na lubelskim stadionie odbędzie się koncert w ramach w ramach XI Europejskiego Festiwalu Smaku edycja Litwa, dedykowanego 450 rocznicy podpisania Unii Lubelskiej. Koncert “POP Arena – 80`s Festival” nawiązuje do idei tamtej unii, pokazując muzykę Unii Europejskiej.

We wrześniu 2019 roku Lublin ponownie stanie się muzyczną stolicą Polski. Tym razem przeniesiemy widzów w muzyczną podróż do lat 80-tych.

Na scenie Areny Lublin pojawią się największe gwiazdy tej dekady: Thomas Anders & Modern Talking Band, Sandra, Fancy, C.C.Catch, Savage i Joy. Na lubelskim stadionie będzie można usłyszeć wszystkie największe hity tych artystów, które królowały na szczytach list przebojów i które są szlagierami do dziś.

Będzie to największy koncert z udziałem gwiazd lat 80-tych w tym roku w Polsce. To muzyczne wydarzenie, które skalą i rozmachem organizacyjnym będzie jeszcze większe niż koncerty obywające się na stadionie Arena Lublin w poprzednich latach. Natomiast na placu Po Farze odbywać się będą kolejne koncerty, o których piszemy osobno.

Natalia

Wielkie piosenki zespołu Nightwish zaśpiewa Natalia. Drobna, piękna, o cudownym, mocnym głosie. Te piosenki są przystanią w sztormie gorszych dni – mówi artystka.

Zaśpiewa kolejno: Slow, love, slow, Turn Loose The Mermaids, The Crow, The Owl and The Dove. Tytuł recitalu idealnie odzwierciedla wartości tegorocznej edycji festiwalu.

Slow To pięć przykazań: Zwolnij, Dbaj o jakość relacji z innymi ludźmi, Poświęć więcej uwagi swojej duchowości, Żyj bardziej świadomie, Określ własne priorytety.

Slow, love, slow
Come and share
This painting with me
Unveiling of me
The magician that never failed
This deep sigh
Cover all my chest
Intoxicated by a major chord
I wonder do I love you?
Or the though of you?
Slow, love, slow
Only the weak
Are not lonely
Southern blue
Morning dew
Let down your guards
I love you’s
Ice cream castles
Lips to ear rhymes
A slumber deeper than time
Slow, love, slow
Only the weak
Are not lonely
Slow, slow, love, slow
Slow, slow, slow, slow.
(Nightwish)

Natalia Majczak 

Czy nie najtrudniej pisze się o samym sobie? Studiuję, interesuję się mass mediami. Kiedy znalezione informacje bądź po prostu codzienność mnie przytłacza, dobrym oderwaniem jest muzyka. Dobre brzmienie, ciekawy tekst i chwila oddechu. Nightwish spełnia warunki. Chociaż nie jest to obiektywna ocena przez wzgląd na sentyment. To pierwszy zespół, którym byłam zafascynowana na tyle, że oglądałam całymi dniami koncerty.
Starsze piosenki Nightwish mają to “Coś”, są przystanią w sztormie gorszych dni, a śpiewając je czuję się po prostu dobrze. Cześć. Jestem Natalia.

Nightwish

Fńska grupa założona w 1996 roku. Styl grupy wyróżniał żeński wokal w postaci operowego głosu Tarji Turunen (sześć pierwszych albumów), a następnie Anette Olzon (albumy siódmy i ósmy). Od 2013 wokalistką zespołu jest Holenderka Floor Jansen, która nagrywa albumy grupy począwszy od dziewiątego. Muzyka grupy składa się z połączenia gitarowych riffów z orkiestracjami. Początkowo tworzonymi za pomocą instrumentów klawiszowych, od albumu Century Child (2002) przez orkiestrę symfoniczną. Od wielu lat integralnym elementem w stylu zespołu są także różnorodne chóry oraz okazjonalnie instrumentarium folkowe. Lider grupy, Tuomas Holopainen, określa gatunek zespołu jako metal symfoniczny. Jest on też autorem większości poetyckich tekstów i kompozycji.

Paweł Małaszyński & Cochise

Sobota, 7 września, plac Po Farze
Zagrali z Black Sabbath, zagrają w Lublinie. Podczas koncertu na dużej scenie Przystanku Woodstock publiczność oszalała. Muzycy na czele z wokalistą Pawłem Małaszyńskim mocno rozrabiają na polskiej scenie rokowej, śpiewając przeboje z wiarą w tle.

Ich koncerty na długo pozostają w pamięci. To zasługa mądrych, uważnych tekstów. Na początku teledysku Pain of Good pojawiają się słowa:

Nie troszczcie się [...} zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień samo o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.

Jezus Chrystus.

Mądre teksty trafiają do serc i umysłów.

,,Ziemia nie należy do człowieka, człowiek należy do Ziemi. Cokolwiek przydarzy się Ziemi – przydarzy się człowiekowi. Człowiek nie utkał pajęczyny życia, jest nitką w tej pajęczynie; niszcząc pajęczynę życia – niszczy samego siebie.”

Rodzina i wiara

Jeden z najprzystojniejszych polskich aktorów, Paweł Małaszyński, którego oglądamy w serialu „Belle Epoque” w TVN ma jeszcze jedną wielką pasję - muzykę - pisze Viva. A sam aktor mówi: "Moja rodzina to najlepsze, co mi się mogło w tym moim przedziwnym życiu przydarzyć i nic nigdy nie będzie ważniejsze. W zetknięciu z trudnymi okolicznościami zawsze przedkładam dobro osób, które kocham, nad własne”. O serialach mówi tak: "Zagrałem w paru serialach, które okazały się bardzo popularne. To był bardzo ciekawy poligon skrajnych doświadczeń. Z perspektywy czasu bardzo miło go wspominam. Dużo fajnej, ciężkiej pracy. „Oficer”, „Magda M”, „Tajemnica Twierdzy Szyfrów”, „Twarzą w twarz”. Trochę tego było. Dużo wspaniałych spotkań, przyjaźni, wspomnień. Cały czas wierzę, że to co najlepsze jeszcze przede mną" (Prestigebag.pl)

Trzeba mieć siłę, by się podnieść, iść do przodu i walczyć o swoje, o siebie. Jak powiedział kiedyś Kurt Cobain, "czasami coś w nas umiera i niekoniecznie chce zmartwychwstać" - ja wybrałem zmartwychwstanie - mówi aktor dla portalu Onet. Szersza publiczność w Polsce kojarzy Pawła Małaszyńskiego głównie z aktorstwa (główna rola w kultowym filmie Biała sukienka),  rzadziej koncentrując się na jego dorobku muzycznym. Mężczyzna czuje się jak ryba w wodzie nie tylko przed kamerą filmową – świetnie odnajduje się również w roli frontmana, wokalisty i twórcy tekstów - pisze Weronika Oszajca.

Biała sukienka. Przypowieść na Boże Ciało. Maciek wypowiada się z pogardą o katolikach, instytucji Kościoła i "czarnych". Kpi z procesji i wiejskiej ciemnoty. Damian staje w obronie ludzi wierzących, sam wierzy w Boga. Damiana fenomenalnie zagrał Paweł Małaszyński, dziś aktor Teatru Kwadrat i wokalista Cochise

Cochise – polska grupa wykonująca szeroko pojętą muzykę rockową - będącą oryginalnym połączeniem rocka, grunge’u i metalu. Powstała w 2004 roku w Białymstoku.

Skład utworzyli wokalista i autor tekstów Paweł Małaszyński, perkusista Dariusz Korzeniewski oraz gitarzysta Wojciech Napora i basista Radosław Jasiński, obaj związani z zespołem Hellraizer. Na początku 2005 roku ukazało się debiutanckie demo formacji zatytułowane 9. Także w 2005 roku zespół wystąpił na przeglądzie rockowym Rockfest 2005 w Białymstoku, którego został laureatem. Od tego czasu zespół zagrał ponad czterysta świetnie przyjętych klubowych i plenerowych koncertów oraz nagrał trzy kolejne płyty "Back to Beginning" wydaną przez wytwórnie Mystic oraz "118" i "The Sun also rises for unicorns" wydaną przez MetalMind. Obecnie zespół kończy prace nad swoim piątym albumem "Swans and Lions", który ukaże się w lutym 2018 roku również pod skrzydłami MetalMind. Wśród najciekawszych wydarzeń koncertowych, w których uczestniczył Cochise można wymienić udział w Przystanku Woodstock (duża scena), Seven Festival, Świebodzice Rock Festival, Cieszanów Rock Festiwal czy Impact Festival, z legendarną formacją Black Sabbath w roli headlinera.

Skąd zagadkowa nazwa zespołu?

Cochise, data urodzenia: 1805, data zgonu: 8. Czerwiec 1874.  Wódz szczepu Chokonen Apaczów Chiricahua. Uważany za jednego z największych indiańskich wodzów Ameryki. Dziś wzór dla najlepszych polityków w Europie.

Cechowały go wyjątkowe zdolności wojownika i stratega, duża inteligencja, talent negocjatora i mówcy, przenikliwość polityka realizującego dalekowzroczne plany. Zalety te, połączone z prawością i wrażliwością na los innych, zjednały mu szacunek i uznanie Apaczów. Pozwoliły mu zjednoczyć pod swym dowództwem wszystkie grupy Apaczów Chokonen, wywierać wpływ na wszystkie odłamy Chiricahua, znaleźć posłuch wśród Apaczów Zachodnich, co było zjawiskiem unikalnym w kulturze tego ludu.

 

Lidia Biały

Niedziela, 8 września, plac Po Farze

Hagiografia. Kiedy rok temu na Post Festiwalu zaśpiewała Pieśń o Dorocie. Publiczność nie kryła zachwytu. Teraz zaśpiewa kilka pieśni hagiograficznych. Niezwykła uroda, mocny głos i talent gry na wielu instrumentach. Od suki biłgorajskiej, przez skrzypce po sarangi – instrument strunowy pochodzenia arabskiego. Skupienie, pokora, śpiew białym głosem. Na koncercie w ubiegłym roku ktoś szepnął: Kosmos. Potwierdzamy. Kosmos.

Czytaj dalejLidia Biały

Sandra

Sobota, 7 września, Arena Lublin

Jedna z wielkich Gwiazd koncertu na Arenie Lublin. Niekwestionowana Królowa. - W latach 80. ubiegłego stulecia była jedną z najpopularniejszych (i najpiękniejszych) gwiazd disco. Nie trzeba jednak z racji wieku sięgać aż tak głęboko pamięcią w przeszłość, żeby znać jej największe przeboje. Ileż to wtedy potu wytańczono na parkietach całej Europy przy takich jej przebojach, jak "Maria Magdalena", "Everlasting Love" czy "In The Heat Of The Night" - i do dziś jest na czołówkach prasy. Jej teledyski mają milionowe odsłony.

Czytaj dalejSandra

Ale piwo festiwalowe

To jeszcze nie koniec lata 🌞🌡️🍷Z miłością do słońca Browar Zakładowy stworzył nowe piwo na Europejski Festiwal Smaku. Premiera w piątek, 7 września o 18 w Browar Zakładowy – wielokran, który mieści się w Centrum Spotkania Kultur.

Na 10 jubileuszowej edycji Europejskiego Festiwalu Smaku nie mogło zabraknąć festiwalowego piwa w najlepszym gatunku. O wyjątkowym smaku. To Pracownik Miesiąca Malinowe Ale. 50 kg soczystych malin zrobiło swoje. Tym niebiańskiem nektarem wzniesiemy toast za festiwal.

– Niby wrzesień, idzie jesień, ale myślami jesteśmy przy wakacjach. Dlatego z nadzieją w sercu i miłością do słońca oraz owoców stworzyliśmy nowe piwo. Do najnowszego Pracownika Miesiąca wpadło 50 kilogramów soczystych malin. Różowy kolor cieszy oczy, a owocowy smak podniebienie. Jest lekko i przyjemnie, zupełnie jak na wakacjach. Niech to trwa jak najdłużej! 😍 Okazja jest wyjątkowa. Kolejny raz zostaliśmy poproszeni, żeby uwarzyć piwo specjalnie na Europejski Festiwal Smaku w Lublinie! Zapraszamy więc na tę smaczną imprezę, której jednym z punktów będzie właśnie premiera wrześniowego Pracownika Miesiąca. Gdzie? Oczywiście w naszym pubie firmowym! Widzimy się w najbliższy piątek, o godz. 18 w Browar Zakładowy – wielokran! — szczęśliwy(a) – czytamy w zaproszeniu.

To, co? Widzimy się w firmowym pubie Zakładowego?

Śniadanie po lubelsku

Już po raz trzeci Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego ogłosił festiwalowy konkurs na “Śniadanie po lubelsku”. Ponieważ kreatywność młodych szefów kuchni nie zna granic, w tym roku spodziewamy się intrygujących propozycji na nasze, lubelskie śniadanie, przygotowane ze świeżych, lokalnych produktów.

Nominowane Restauracje i Hotele biorą udział w III edycji konkursu „Śniadanie po Lubelsku”. Zadanie polega na przygotowaniu propozycji serwowanych potraw śniadaniowych w kategoriach: wytrawnych, wegetariańskich i słodkich, przy użyciu produktów wyróżnionych tytułem Marka Lubelskie.

Jury konkursowe wybiera najsmaczniejsze i najbardziej typowe dla Regionu Lubelskiego przepisy. Tak powstaje wzorcowy model śniadania po lubelsku, którym chcemy witać wszystkich odwiedzających Lubelszczyznę.
Jest to wspólna akcja Kresowej Akademii Smaku i Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego, który widzi jak ważną rolę w promocji województwa może odgrywać smak.

W akcji biorą udział nominowane najlepsze hotele i restauracje: Restauracja Szczupak LubLIN, Montis Hotel & SPA Poniatowa, Hampton by Hilton Lublin, Mandragora, Pelier Bistro, Vanilla.

Targi Ekonomii Społecznej

W piątek i sobotę, 7 i 8 września w okolicy kamienicy Rynek 11 na Starym Mieście odbędą się Targi Ekonomii Społecznej. W programie prezentacje, animacje dla dzieci, konkursy i występy artystyczne na festiwalowej Małej Scenie.

Łączymy siły. Po Lubelskim Świecie Miodu do do Europejskiego Festiwalu Smaku dołączają Targi Ekonomii Społecznej. Co kryje się pod tą poważną nazwą? – Targi mają na celu przybliżenie mieszkańcom Lublina istoty ekonomii społecznej oraz zaprezentowanie podmiotów ekonomii społecznej funkcjonujących na terenie województwa lubelskiego – tłumaczy Rafał Garula, Event Director
z Biura Promocji Promedia.

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego realizowany jest przez Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Lublinie, który został kolejnym Partnerem festiwalu. Organizatorzy przekonują, że targi są niepowtarzalną okazją do nawiązania bezpośredniego kontaktu z potencjalnymi klientami oraz przedstawienia szerszemu gronu odbiorców produktów i usług ze swojej oferty. Targi wpisują się w misję Europejskiego Festiwalu Smaku, który jest narzędziem promocji gospodarczej Województwa Lubelskiego. – Promujemy gospodarkę ze smakiem – powtarza Waldemar Sulisz, pomysłodawca i dyrektor festiwalu.

Prezentacja podmiotów ekonomii społecznej na targach ekonomii społecznej pozwoli zaznaczyć ich obecność na lokalnym rynku oraz zwiększa świadomość konsumentów na temat posiadanej przez nich oferty handlowej. Targi Ekonomii Społecznej odbywać się będą w dniach ​7 – 8 września, w godz. 10 – 18 na Rynku Starego Miasta w Lublinie przy u​ l. Rynek 11.​ Uroczyste otwarcie nastąpi w dniu ​7 września o godz. 11.

Warsztaty dla dzieci

Europejski Festiwal Smaku i Kooperatywa Lubelska zapraszają małe smakoszki i smakoszy (wiek 7-12 lat) na warsztaty kulinarne z cyklu “Zupa z gwoździa”. Uczymy się na nich podstaw samodzielnego, bezpiecznego gotowania. Jak stworzyć smakowite i zdrowe śniadanko lub kolację dla całej rodzinki? Czy dam radę ugotować obiad? Co z deserem? Czy umiem go samodzielnie wyczarować?

Na wszystkie te pytania dzieciaki odpowiedzą twierdząco po udziale w naszych warsztatach. Jeśli będzie potrzebna powtórka, zapraszamy na kontynuację nauki ponieważ ”Zupa z gwoździa” to programowe zajęcia we “Wspólnej” kuchnio – pracowni na ul. Kowalskiej 1 (facebook: Wspólna Przestrzeń). Ilość miejsc jest ograniczona, stąd prosimy o zapisy drogą mailową na adres: warsztaty.wspolna@gmail.com

3 września, g. 17
Warsztat ” Lubelskie śniadanko, lubelska kolacja”

Kooperatywa Lubelska ma przyjemność zaprosić dzieciaki (7-12 lat) na warsztat “Lubelskie śniadanko, lubelska kolacja”. Założeniem warsztatu jest opanowanie podstawowych umiejętności kulinarnych które wpłyną na usamodzielnienie naszych pociech w przestrzeni kuchni, zachęcą ich do szkolenia swoich umiejętności i eksperymentów smakowo-kulinarnych. Będziemy korzystać z najzdrowszych eko produktów od naszych lokalnych eko rolników z którymi współpracujemy od lat. Zdrowo, pysznie, samodzielnie i kreatywnie! Zapisy: warsztaty.wspolna@gmail.com

4 września, g. 17
Warsztat “Obiadek lubelski – smak jarski”

Kooperatywa Lubelska ma przyjemność zaprosić dzieciaki (7-12 lat) na warsztat “Obiadek lubelski – smak jarski”. Założeniem warsztatu jest opanowanie podstawowych umiejętności kulinarnych które wpłyną na usamodzielnienie naszych pociech w przestrzeni kuchni, zachęcą ich do szkolenia swoich umiejętności i eksperymentów smakowo-kulinarnych. Będziemy korzystać z najzdrowszych eko produktów od naszych lokalnych eko rolników z którymi współpracujemy od lat. Zdrowo, pysznie, samodzielnie i jarsko ! Nie boimy się niejadków i “nie-lubów warzywnych”.
Zapisy: warsztaty.wspolna@gmail.com

5 września, g.17
Warsztat “Lubelski deserek”

Kooperatywa Lubelska ma przyjemność zaprosić dzieciaki (7-12 lat) na warsztat “Lubelski deserek”. Założeniem warsztatu jest opanowanie podstawowych umiejętności kulinarnych, które wpłyną na usamodzielnienie naszych pociech w przestrzeni kuchni, zachęcą ich do szkolenia swoich umiejętności i eksperymentów smakowo-kulinarnych. Będziemy korzystać z najzdrowszych eko produktów od naszych lokalnych eko rolników z którymi współpracujemy od lat. Zdrowo, pysznie, samodzielnie i słodko!
Zapisy: warsztaty.wspolna@gmail.com

Kalendarz Etel Szyc

Nasz program wciąż zmienia się na lepsze. Z dumą prezentujemy kolejnego Gościa festiwalu. To Etel Szyc, polska aktorka filmowa i teatralna, która zagrała w głośnym filmie “Austeria”.

Zapraszamy Państwa serdecznie na spotkanie z Etel Szyc, aktorką i nauczycielką kultury żydowskiej, która zaprezentuje autorski kalendarz pt. “Przy żydowskim stole. Mistrzowie kuchni gotują”, zawierającym przepisy potraw kuchni żydowskiej. Podczas spotkania słuchacze dowiedzą się o specyfice kalendarza żydowskiego, dlaczego Żydzi obchodzą rok 5779, jakie potrawy związane są ze świętami żydowskimi – m.in. co to jest czulent, kugel, kreplech i hamanatsze. W kalendarzu zawarte są przepisy kuchni żydowskiej w interpretacji słynnych Szefów Kuchni, takich jak Robert Makłowicz, Grzegorz Łapanowski, Tomasz Jakubiak, Jan Kuroń, Robert Sowa i innych.

Nasz ogródkowy Salon Literacki rozłoży się w ogródku Trybunalska City Pub na Starym Mieście. Będzie można się przysiąść, rozmawiać o kalendarzu, popytać o przepisy. W sobotę 8 września i niedzielę 9 września o 16. Z Etel spotkacie się także w poniedziałek, 10 września o 19 w klasztorze Dominikanów na Złotej podczas uroczystego finisażu festiwalu.

O Etel

Etel Szyc  – polska aktorka teatralna i filmowa oraz działaczka społeczności żydowskiej. Urodziła się w Lublinie w rodzinie żydowskiej, jako córka poety Nuchyma Szyca (1921–1990) i jego żony Klary. Ukończyła podstawową i średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu. Jest magistrem pedagogiki wczesnoszkolnej z terapią pedagogiczną. W 1989 zdała aktorski egzamin eksternistyczny dla aktorów dramatu w Warszawie. W latach 1979–1988 adept, a w 1988–1997 aktorka Teatru Żydowskiego w Warszawie. Od 1994 jest nauczycielką w Prywatnej Szkole Podstawowej nr 94 Lauder–Morasha w Warszawie. Prowadzi zajęcia z kultury żydowskiej, muzyki i piosenki żydowskiej, tańca izraelskiego, dramy i teatru. Jest reżyserem przedstawień szkolnych o tematyce związanej z historią i tradycją żydowską. Koordynator międzyszkolnego programu Inni to także my. Była instruktorką w Klubie Seniora przy Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów w Polsce – tworzyła i realizowała programy dla klubu Oddziału Warszawskiego.

Od 2002 prowadzi Warsztaty dla Dzieci na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Od 2004 prowadzi Warsztaty dla Dzieci na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Warszawie. Prowadziła wiele warsztatów o tematyce żydowskiej dla dzieci i młodzieży podczas różnych imprez w Warszawie i innych miastach. Aktywnie uczestniczy w życiu kulturalnym Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie i Lublinie. Współpracuje ze wszystkimi organizacjami żydowskim współorganizując imprezy.

W latach 2007–2010 – prezes Fundacji im. Ireny Sendlerowej. Od 2012 prezes Fundacji Ner Tamid – Wieczne światło. Od 2016 prowadzi agencję turystyczną DERECH – JEWISH TRAVEL AGENCY, która obsługuje turystów chcących zwiedzić miejsca związane z historią Żydów w Polsce. (Wikipedia)

Monika Kucia o festiwalu

Macie Państwo wspaniałych ludzi, którzy chcą rozwijać lokalne tradycje i chce im się to robić. Chcą tego szukać i przekazywać dalej. To jest wspaniałe i Europejski Festiwal Smaku się do tego przyczynił szczególnie. Stwarza bowiem przestrzeń do prezentacji produktów regionalnych i czyni to nieustająco od 10 lat. Gdy festiwal startował, to w ogóle nie był temat. EFS przyczynia się znacząco do tego, że produkt regionalny jest rozpoznawalny i niesiony dalej.

Mam doświadczenie w łączeniu ludzi wokół stołu. Do Lublina przywiozłam Gości i z Nowego Jorku, z Włoch, z Norwegii. Na festiwalu w Lublinie był m.in. Fabio Parasecoli, profesor Food Studies, czyli czegoś, co w Polsce właściciwie nie istnieje, ta poważna nauka o jedzeniu zaczyna się dopiero rozwijać. Fabio był po raz pierwszy w Polsce w 2016 roku, robiłam wtedy wizytę dla Instytutu Adama Mickiewicza, dostałam wolność w wyborze co pokazuję, jak i z kim i gdzie. Pojechaliśmy między innymi na festiwal i na Lubelszczyznę. Fabio od tamtego czasu już 6 razy był w Polsce, realizuje program z Polską Akademią Nauk, zdobył grant i bada żywność regionalną. To jest zupełnie nowa perspektywa badań nad polską tradycją kulinarną, to się teraz dzieje, a w Lublinie, na festiwalu był tego początek.

Przy stole się spotykamy, przy stole rozmawiamy, my przy stole siedzieliśmy z Hanią Szymanderską i Piotrem Bikontem, których już nie ma. Na festiwalu jest bardzo ważne, żeby o tych ludziach, którzy tak wiele działań w ten obszar, którym my się zajmujemy i kochamy go, włożyli – żeby o nich po prostu pamiętać.

Tu na stole leży chleb przywieziony z Lublina. Dzielenie się chlebem to jest dzielenie się tym, co mamy najlepszego. Dzielenie się naszą tradycją, naszymi wartościami. Dzielenie aię chlebem to zaproszenie do tego, żeby czerpać z tego samego źródła. Nie ma piękniejszego gestu niż zaproszenie do wspólnego stołu i zaproszenia do dzielenia się chlebem. Jest o też zaproszenie do pokoju, zapewnienie, że jesteśmy bezpieczni i jesteśmy przyjaciółmi. To dzielenie, o którym mówimy, zostało podczas komunizmu zdegradowane, odrytualizowane. Ale wciąż jest to gest, który znaczy, który ma wielką moc i wielką siłę. Nie chcę tu patosu, chcę spotkania z Państwem. Dlatego uczynię ten gest i podam Państwu ten chleb. Waldemar powiedział. że jest on z małej piekarni w Kozubszczyźnie pod Lublinem i ktoś go pewno robi od lat tak samo. Więc to kwintesencja Lubelszczyzny. Łamię ten chleb i dzielę się z wami. Życzę festiwalowi wielu spotkań dookoła stołu, wielu dobrych zdarzeń. jedzenie jako język przemawia do wszystkich ludzi na świecie, wzmacnia nas, karmi, pozwala dzielić się dobrą energią. Zapraszam do Lublina na Europejski Festiwal Smaku. (Wypowiedź na warszawskiej konferencji prasowej Europejskiego Festiwalu Smaku, która odbyła się 28 sierpnia w Kafe Zielony Niedźwiedź)

Monika Kucia

Autorka jest członkiem Rady Programowej Europejskiego Festiwalu Smaku, kuratorką i dziennikarką kulinarną, amatorką i promotorką regionalnych i lokalnych polskich produktów, konsultantką gastronomiczną i specjalistką PR w obszarze gastronomii (produkty, restauracje), autorką publikacji „Cuisine PL” promującej polską gastronomię na czas Prezydencji Polski w UE, projektantką kulinarnych wypraw po Polsce i wizyt studyjnych (m.in. dla zagranicznych gości Instytutu Adama Mickiewicza), organizatorką i projektantką kulinarno-kulturalnych działań edukacyjnych (experience designe), autorką wydarzeń performatywnych i uczt tematycznych połączonych z aspektem artystycznym i duchowym. Foto: Radosław Pasterski.

Miód na serce

Czy Lubelskie jest krainą mlekiem i miodem płynącą? Tak. Dlatego naszemu festiwalowi po raz kolejny towarzyszy, już XVII Lubelskie Święto Miodu. To pokazy, koncerty, stoiska i druga, mała scena.

Lubelskie Święto Miodu jest imprezą pszczelarską organizowaną przez Lubelskie Koło Pszczelarzy, corocznie od 2001 roku, w centrum Lublina, na Rynku Starego Miasta. Stałymi partnerami Lubelskiego Koła Pszczelarzy WZP w realizowaniu Lubelskiego Święta Miodu są Miasto Lublin, Urząd Marszałkowski, Starostwo Lubelskie i Miasto Świdnik. Ostatnio Europejski Festiwal Smaku.

Jednym z najważniejszych punktów programu jest rozpoczynająca się w niedzielę 9 września w Archikatedrze Lubelskiej o 11.30 msza święta w intencji pszczelarzy. O 12. 30 odbywa się uroczysty pochód pszczelarzy z Archikatedry do Trybunału Koronnego. Złocisty i pachnący miód jest także ważnym elementem Europejskiego Festiwalu Smaku. Miód koi serce, a tego ukojenia w dzisiejszych czasach bardzo potrzebujemy.

Dziękujemy Panu dr inż. Zbigniewowi Kiernickiemu – prezesowi Koła Pszczelarzy Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie za życzliwą współpracę i współtworzenie marki Europejskiego Festiwalu Smaku. Lubelskie Koło Pszczelarzy zrzesza ponad 150 członków i jest największym Kołem Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie. Lubelskie Święto Miodu jest podsumowaniem sezonu pszczelarskiego i odbywa się w centrum Lublina, na Rynku Starego Miasta.

Szczególnie polecamy „Laboratoria smaku”. Najpierw „Miód na serce. Warsztaty sycenia miodu pitnego”. Następnie Laboratorium „Jak założyć własną mini pasiekę?”. Warsztaty odbywają się w Trybunalska Cafe na Starym Mieście w Lublinie.

W niedzielę na dużej scenie (plac Po Farze) wystąpią: Zespół Pieśni i Tańca APIS, Dziecięcy Zespół Regionalny „Kropelki Rosy” z Łukowa i Zespół Ludowy „Kresowianki” z Włodawy. Na scenie zo- baczymy także Pokaz mody pszczelarskiej. Brawo. Miodnych akcentów będzie wiecej. Zawodnicy startujący w konkursie Good Chef muszą użyć lubelskiego miodu do przygotowania obiadu po lubelsku.

Lubelskie Święto Miodu jest pochwałą pracowitej pszczoły. Kiedy pszczoły zginą, zginie świat. Miód uzdrawia. Ciało i serce. Koi. jeśli dodać do tego, że w pokazie gotowania wystąpi Technikum Pszczelarskie w Pszczelej Woli, jedyna szkoła pszczelarska w Polsce i Europie, posiadająca ponad 60-letnią tradycję w kształceniu pszczelarzy, to tu w Lublinie pochwała miodu powinna mieć wymiar wyjątkowy.

Celem imprezy jest zarówno podkreślenie, iż pszczelarstwo jest charakterystyczną cechą regionu lubelskiego, jak i przybliżanie mieszkańcom Lubelszczyzny zalet stosowania i spożywania produktów pszczelich. Lubelskie Święto Miodu, które cieszy się już dużą popularnością wśród mieszkańców Lublina, ma na celu nie tylko promocję miodu i produktów pszczelich pochodzących z naszego regionu, ale również promocję Województwa Lubelskiego, miejsca wielu tradycji związanych z zawodem „bartnika”, miejsca, gdzie pszczoła wytwarza najlepszy miód.

Dokładny program Lubelskiego Święta Miodu, niedziela, 9 września 2018

9.00-18.00 – Kiermasz sprzętu i produktów pszczelich
9.00-17.00 – Konkurs jakości miodu pszczelego
11.30-12.30 – Msza święta w intencji pszczelarzy w Katedrze
12.30-12.50 – Przemarsz z pocztami sztandarowymi i orkiestrą do Trybunału
13.00-13.30 – Uroczyste obrady Lubelskiego Koła Pszczelarzy w Trybunale – m.in. wręczanie odznaczeń osobom zasłużonym dla pszczelarstwa
13.30-14.30 – Wykład okolicznościowy – prof. dr hab. Jerzy Stojko ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego: Wykorzystanie produktów pszczelich w profilaktyce chorób nowotworowych.
14.30-15.00 – Degustacja miodu pitnego
14.30-19.00 – Program artystyczny

Lubelskie na talerzu

Najważniejsze jest spotkanie. Także w tym roku pokazom na głównej scenie przyświeca idea „Kuchni Prosto od Człowieka”. Osoba, która przychodzi na pokaz jest ciekawa ludzi, którzy przyjeżdżają z dobrami, które wytworzyli swoimi rękami, na swojej ziemi, w swojej wytwórni.

Najważniejsze jest spotkanie, doświadczenie wspólnego bycia w Lublinie, poznawania Ziemi Lubelskiej. Krainy bogatej pejzażem kwitnącej gryki, rzepaku, nagietka, jabłoniowych sadów, które przynoszą szczęście, stawów pełnych zdrowych ryb, krainy bogatej ekologicznymi uprawami, dzikimi rzekami, smacznymi produktami regionalnymi, wielokulturową kuchnią i serdeczną Gościn- nością, gdzie ludzie mają serce na dłoni.

Od Kodnia po Włodawę

W tym roku na placu Po Farze, gdzie stoi główna scena, na talerzach po raz kolejny zaprezentuje się Kodeń. Po raz pierwszy poznamy smaki Chełma. Edyta Wójtowicz zaprezentuje przedwojenną kuchnię miasta. Intrygująco zapowiada się Poniatowa na talerzu. Na scenie zaprezentuje się kultowa restauracja Pod Kogutem. Kucharze odtworzą pieczeń po królewsku, ulubione danie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego przodkowie mieszkali pod Poniatową. Lubelskie smaki pozna także Zuza Zak z Wielkiej Brytanii w pokazie z Anną Augustyniak i brytyjską wokalistką Katy Carr. Na scenie zaprezentuje się Pszczela Wola z miodem w tle, pałacowa Kozłówka w popisowym pokazie Artura Góry, szefa kuchni restauracji BelEtage IBB Grand Hotel Lublinianka, Wierzchowiska Koźmianów  i śpiewająca Włodawa. Będą nawet węgierscy Huzarzy w pokazie przygotowanym przez lubelską restaurację Huzar, zjecie pieczeń po huzarsku. Blasku pokazom doda pokaz ormiańskich smaków, przygotowany przez Kaukaski Grill Bar U Griszy z Chełma. A więc Chełm po raz drugi.

Zaczyn

Pokaz jest jak zaczyn. Zaczyn to początek chleba. I zaczyn cudowności. Ten zaczyn decyduje o dobroci wypieku. Ta dobroć pochodzi od dobroci serc ludzi, którzy ciasto zaczyniają. Ojciec Grzegorz Kluz, dominikanin z Lublina mówi, że słynne pierogi św. Jacka składają się jedynie z miłości i radości z niewielką odrobiną sera i ziemniaków. Życzymy Wam, aby pobyt na festiwalu stał się zaczynem miłości do Lublina i regionu. Oraz zaczynem cudowności.

Gwiazdy w Hiltonie

Doborowa stawka gwiazd filmu i telewizji na czele z wybitną aktorką Sławomirą Łozińską, które wystąpią na festiwalowym pokazie mody wezmą także udział w Kolacji z Gwiazdami. Wraz z aktorami przy stole w restauracji hotelu Hampton by Hilton Lublin zasiądą projektanci mody, scenografowie, dyrektorzy znanych firm odzieżowych, którzy są zaangażowani w pokaz mody bez precedensu. Zasiądą po to, by uczestniczyć w swoistym kulinarno-kulturalnym działaniu edukacyjnym (experience design), jakim będzie kolacja historyczna, podczas której dojdzie do rekonstrukcji dań z okresu Dwudziestolecia Międzywojennego.

Bezprecedensowy pokaz mody

A oto skład doborowej ósemki, którą widzicie na fotografii. To właśnie oni wystąpią na placu Po Farze w bezprecedensowym pokazie mody. W sobotę 8 września 2018. Ubrania, które zobaczycie odwołują się do przedwojennej elegancji, ale także do zasad savoir vivr. Moda jest częścią kultury. Jest także wyrazem dobrego smaku.

GRZEGORZ DAUKSZEWICZ
Polski aktor filmowy i telewizyjny młodego pokolenia. Syn znanego satyryka Krzysztofa Daukszewicza, znany przede wszystkim z roli doktora Adama Krajewskiego z serialu Na dobre i na złe. Zagrał również w Czasie honoru i Akademii. Na dużym ekranie mogliśmy go zobaczyć w filmie Miasto 44 i Volta Juliusza Machulskiego.

MARCIN KWAŚNY
Polski aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, scenarzysta. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Po ukończeniu szkoły został aktorem Teatru Kwadrat w Warszawie. Rozgłos zyskał dzięki roli Marcina Wilczyńskiego w filmie Rezerwat, za którą odebrał nagrodę na XI Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Golden Brig w Odessie, a jako współscenarzysta dostał nagrodę na V Nadbałtyckim Festiwalu Debiutów Filmowych w Swietłogorsku w Rosji. Zagrał w wielu filmach fabularnych i serialach m.in. Klan, M jak miłość, Prawo Agaty, Ojciec Mateusz i.inn. Pamiętamy go również z wyjątkowej kreacji Rotmistrza Pileckiego w filmie Pilecki.

ANNA POPEK
Polska dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Absolwentka dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz podyplomowego Studium Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Pracę w mediach rozpoczęła jako prezenterka w TVP Katowice i TVP Wrocław, następnie trafiła do programu drugiego Telewizji Polskiej, a od 1999 roku została prezenterka TVP1.M.in prowadziła program Dzień dobry Polsko. We wrześniu 2017 została jedną z prowadzących Wielkie testy w Jedynce .Na początku 2017 roku zastała szefową PAP Life. Na antenie Radia Plus i Vox FM prowadziła program Popek, kultura i gwiazdy. Następnie w Radiowej Jedynce prowadziła cykl Smaki zdrowia.

SŁAWOMIRA ŁOZIŃSKA
Polska aktorka filmowa i teatralna. Studiowała na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, uzyskując tytuł zawodowy magistra sztuki. Ukończyła również podyplomowe studium menedżerów kultury przy Szkole Głównej Handlowej. Była aktorką Teatru Narodowego w Warszawie.. Ponadto występowała w warszawskim Teatrze Nowym. Kierowała Działem Organizacji Pracy Artystycznej Teatru Narodowego. Współpracowała z TVP jako jedna z redaktorów. Pełniła funkcję wiceprezesa zarządu głównego Związku Aktorów Scen Polskich.  Była szefem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W 2008 została dyrektorem naczelnym Teatru Ateneum. Została odznaczona m.in. tytułem „Zasłużony Działacz Kultury” oraz Złotym Krzyżem Zasługi. W dorobku artystycznym ma kilkadziesiąt ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych, także w Teatrze Polskiego Radia i Teatrze Telewizji. Wystąpiła m.in. w serialach Daleko od Szosy jako Bronka i W labiryncie, jako redaktor Joanna Racewicz, w serialach Klan i Złotopolscy. Od 2007 wciela się w postać Barbary Jakubik w serialu Barwy szczęścia.

MAREK SIUDYM
Polski aktor teatralny, filmowy i kabaretowy. Ukończył warszawską PWST. Występował na deskach Teatru Rozmaitości, Teatru Kwadrat i Teatru Komedia w Warszawie. Przez kilkanaście lat był aktorem Kabaretu Olgi Lipińskiej. Zagrał kilkadziesiąt ról charakterystycznych w serialach i filmach pełnometrażowych. Dużą popularność dała mu jednak dopiero rola woźnicy węglarki w filmie Miś Stanisława Barei. Występował m.in. w serialach Złotopolscy, Sąsiedzi, Lokatorzy , Hela w opałach czy Barwy szczęścia. Marek Siudym jest również instruktorem jeździectwa sportowego.

KAMILA ŚCIBIOREK
Polska aktorka młodego pokolenia. Ukończyła m.in. Państwową wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie wydział aktorski oraz na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach Pedagogikę resocjalizacyjną. Znamy ja przede wszystkim z serialu Sprawiedliwi – Wydział Kryminalny – jako podkomisarz Paulina Wach .Grała również w serialach Na Wspólnej, Pielęgniarki ,Detektywi. Na dużym ekranie wystąpiła w filmie Wojciecha Smarzowskiego Pod mocnym aniołem.

MARCIN TROŃSKI
Polski aktor filmowy, teatralny i dubbingowy. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie., której był również wykładowcą. Zagrał w kilkudziesięciu filmach fabularnych i serialach m.in. 07 zgłoś się, Klan czy Ojciec Mateusz. Znamy go również z filmów fabularnych Pokój z widokiem na morze, Człowiek z Żelaza, Amnestia, Rok spokojnego słońca, Pan Kleks w kosmosie, Ubu Król. Troński jest przede wszystkim aktorem teatralnym. W 2015 roku otrzymał nagrodę Wielki Splendor przyznawaną przez Zespół Artystyczny Teatru Polskiego Radia.

SYLWIA WYSOCKA
Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Filmową Telewizyjną i Teatralną im. L. Schillera w łodzi Wydział Aktorski. Występowała w warszawskich teatrach Kwadrat, Na Woli, Teatr Narodowy oraz Syrena. Zagrała w kilkudziesięciu filmach fabularnych, telewizyjnych, serialach i spektaklach. Takich jak kultowe Rozmowy kontrolowane, Gorzka miłość, Cynga, Kolory kochania, „Cyrk odjeżdża” i wiele innych. W swoim dorobku ma też filmy węgierskie, czeskie i francuskie. Szerokiej publiczności znana jest z serialu Plebania, Samo życie, Klan, Blondynka i inne. Nie zapominajmy również, iż występowała w pierwszej polskiej telenoweli W labiryncie.

Kolacja z Gwiazdami

Podczas uroczystej kolacji, Marcin Nieznaj, niezwykle zdolny szef kuchni hotelowej restauracji poda słynne dania, podawane w najlepszych, przedwojennych  restauracjach Lublina. Można powiedzieć, że przygotowane zostaną na światowym poziomie. Będzie okazja poznać się z aktorami i projektantami, porozmawiać o modzie, kulturze, jedzeniu, które jest tej kultury częścią, zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie i dostać autograf na pamiątkę.

Menu Kolacji z Gwiazdami w Hampton by Hilton Lublin

Makrela marynowana z grzybami i musem chrzanowym jako przysmak generała Bolesława Wieniawy Długoszowskiego
Consomme’ z jagnięciny uhruskiej  podane z kluskami francuskimi z wątróbki jako przysmak Bolesława Leśmiana
Sterlet smażony w maśle podany z grillowanymi rzodkiewkami, puree z czerwonej kapusty i sosem muślinowym z dodatkiem kawioru z jesiotra jako przysmak Józefa Piłsudskiego
Poncz ogórkowo-miętowy z dodatkiem lubelskiego półtoraka – jako intermezzo
Pierś z gęsi biłgorajskiej z wątróbką w sosie maderowym, truflami z gorącą sałatką z ziemniaków i fasoli jako przysmak Józefa Czechowicza
Tort bezowy z sorbetem poziomkowym i leguminą z tapioki jako przysmak Ordonki
Bufet: nalewki i likiery ze starych przepisów jako przysmak poetów i ułanów

Szef Marcin Nieznaj: Od jakiegoś czasu staram się poszukiwać, odtwarzać zapomniane przepisy i produkty z okresu przedwojennego, podawać je w różnych wariacjach, czasem same, czasem połączone z rzeczami nowszymi. W gotowaniu stawiam zawsze na dobry produkt, ale i na nieoczywiste połączenia smaków – uważając, żeby z tym oczywiście nie przesadzać. Wszystko musi być wyważone.

Inspiracje

Wkrótce informacje o rezerwacji zaproszeń na ten niezwykły wieczór, w istocie nawiązujący do idei Obiadów Czwartkowych, zwanych mądrymi obiadami, organizowanych przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, na wzór paryskich salonów literackich. Celem spotkań były rozmowy na tematy związane ze sztuką. Na obiadach czwartkowych spotykali się aktorzy, malarze, rzeźbiarze, projektanci mody, poeci, literaci i ówcześni przedstawiciele biznesu. Obiady czwartkowe pełniły funkcje kulturalnej instytucji. Oprawę kulinarną spotkań zapewniał pierwszy kuchmistrz w Europie Paul Tremo. – Wynikało to z upodobań kulinarnych ostatniego władcy Polski, który zapoczątkował modę na wyrafinowaną, a zarazem lekką kuchnię, łączącą polskie i francuskie tradycje kulinarne – czytamy na stronie Łazienek Królewskich. Taka będzie też kolacja z Gwiazdami z lekką kuchnią, łączącą lubelskie i europejskie tradycje kulinarne.

O festiwalu w Warszawie

Dwudziestu dziennikarzy potwierdziło udział w warszawskiej konferencji prasowej Europejskiego Festiwalu Smaku, która rozpocznie się w poniedziałek 27 sierpnia o 11 w Kafe Zielony Niedźwiedź. Opowiemy o festiwalu, zjemy razem polewkę ułańską z cebularzem.

To już tradycja. Od 5 lat opowiadamy o Lublinie, regionie i festiwalu w Warszawie. Najpierw w gościnnych progach Instytutu Adama Mickiewicza, ostatnio w równie gościnnych progach Kafe Zielony Niedźwiedź na ulicy Smolnej 4. Lubimy ich hasło: Gotujemy, jakby wojny nie było. Tak będzie i tym razem.

Na konferencji pokażemy 3 krótkie filmy (1.5 minuty) o festiwalu. O cudowności kuchni lubelskiej opowie Grzegorz Kapusta, Wicemarszałek Województwa Lubelskiego. – Irlandzki pisarz, laureat Nagrody Nobla George Bernard Shaw trafnie zauważył kiedyś, że „nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia”. Od siebie dodam jednak, że prawdziwie można pokochać tylko jadło dobrej jakości. A takim właśnie szczyci się lubelska kuchnia. Kulinarna sukcesja naszego regionu to olbrzymi skarbiec, do którego swoje smakowite kosztowności dokładały całe pokolenia mieszkańców – mówi Grzegorz Kapusta.

Monika Kucia z Rady Programowej festiwalu powie o tym, że przy stole mniej boli. Waldemar Sulisz, dyrektor festiwalu przedstawi ideę tegorocznej edycji oraz najważniejsze punkty programu. Grzegorz Stech z Pugu Art powie o projekcie Mickiewicz Stasiuk Haydamaky. Piotr Marek z Leica Store o warsztatach fotograficznych Śladami Hartwiga.

W trakcie konferencji podzielimy się chlebem, specjalnie upieczonym na konferencję przez tradycyjną piekarnię GS Samopomoc Chłopska z Kozubszczyzny pod Lublinem, gdzie pierwsze kroki stawiał słynny Cezary Sarzyński, który przez lata wypiekał koguty w Kazimierz.

Oliwka (Oliwia Bernady) z Top Chefa (na zdjęciu)  przygotuje dla uczestników konferencji Przedobiadek. Poda polewkę ułańską z cebularzami z Kozubszczyzny oraz kiełbasę po proletariacku, ulubione danie poety Józefa Czechowicza. O Oliwce przeczytacie w Dziennik Zachodni Plus, stamtąd też fotografia do tekstu.

Na deser będą słynne ciasteczka Czechowicza, wypieczone przez szefa Kubę Piętowskiego z lubelskiej restauracji 2 PI ER. Z pieprzem, ale na słodko. Józef Czechowicz uwielbiał ciasteczka z pieprzem. Małe, posypane wiórkami z czekolady, które wyglądały tak, jakby ktoś posypał je mielonym pieprzem. Był łasuchem, potrafił w teatralnym bufecie zjeść 100 malutkich pączków.

Konferencja prasowa. Logistyka, kontakt z dziennikarzami: Anna Jośko & Grzegorz Stech Pugu Art. Dziękujemy.

Widzimy się w Kafe Zielony Niedźwiedź. Zobaczcie, jak tu pięknie. Kliknij Jak dojechać

Teatr Podręczny

Pojawia się i znika. Pojawia się w różnych punktach Starego Miasta. W Noc Kultury pojawił się z historią zainspirowaną tajemniczą kolekcją negatywów, znalezionych na strychu kamienicy Rynek 4.

Główne postacie to fotograf: Abram Zylberberg – oraz dwie sfotografowane dziewczynki. Historia, którą jedynie znamy ze znalezionych zdjęć ożyła w przestrzeni starego miasta gdzie, kiedyś przed wojną pracował fotograf – napisali na swojej stronie. Aktorzy pojawiają się z walizkami, żeby po chwili wypuścić niezwykłe marionetki na uliczki Starego Miasta. Wokół marionetek zaczyna gęstnieć tłum dzieci, ciekawych małych istot.

Niezwykłe marionetki, niezwykły teatr. Pojawia się i znika. Teatr Podręczny zapowiedział się na festiwalu. A dokładnie na Starym Mieście. Zapowiedział się, ale nie podał dnia ani godziny. Szukajcie marionetek od piątku 7 września do niedzieli 9 września 2018. Gdzie? Na ulicy Grodzkiej. A może na małej scenie stojącej przy kamienicy Sobieskich. Szukajcie, bo przynoszą szczęście.

Fot. Jacek Zaim

Poeta Czechowicz w 2 PI ER

Obok Leśmiana jest literackim bohaterem Europejskiego Festiwalu Smaku. W wierszu Prowincja Noc najpiękniej napisał o blaszanym koguciku. Poeta na najwyższym poziomie pojawi się w restauracji 2 PI ER, położonej na najwyższym poziomie budynku Lubelskiego Centrum Konferencyjnego. Poeta pojawi się także w innych punktach miasta.

na wieży furgotał blaszany kogucik
na drugiej zegar nucił
mur fal i chmur popękał
w złote okienka
gwiazdy lampy
lublin nad łąką przysiadł
sam był
i cisza

Amuse-bouche, czyli niewielkie danie o wielkim znaczeniu. Serwowane w restauracji przed pierwszą przystawką. Przedsmak. Wieczór z Panem Czechowiczem to przedsmak Europejskiego Festiwalu Smaku. Będą wiersze, opowieść o Lublinie Czechowicza i kolacja, którą poeta Czechowicz zjadł w knajpie Ojca Grudnia. W pamiętnikach czytamy, że poeta Czechowicz lubił zaspokoić głód po proletariacku. Kiełbasą na gorąco i siwuchą. – Rezerwacje proszę składać pod nr. tel +48 730 741 230. Ilość miejsc ograniczona. Będziemy czekać na Was w czwartek, 30 sierpnia o 20 – mówi Kuba Piętowski, szef kuchni restauracji 2 PI ER, który przyrządzi dla was kiełbasę po proletariacku.

Co  w programie? Na najwyższym poziomie Lubelskiego Centrum Konferencyjnego

Joanna Zętar z Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN podczas prezentacji multimedialnej zabierze Was w podróż po Lublinie Czechowicza.  Na przedwojennych zdjęciach zobaczycie, gdzie się urodził, gdzie mieściła się redakcja, w której pracował, gdzie czytał wiersze i gdzie jadał.

Dr Jarosław Cymerman, szef Muzeum Czechowicza w rozmowie z  dr hab. Aleksandrem Wójtowiczem, historykiem literatury, edytorem, adiunktem w Zakładzie Literatury XX i XXI wieku Instytutu Filologii Polskiej UMCS, sekretarzem redakcji „Artes Humanae” – na historycznej kanapie przeniosą się do zakładu gastronomicznego Ojca Grudnia. Będą wiersze, anegdoty, ciekawostki poety na najwyższym poziomie.

Szef Kuba Piętowski zadba o posiłek. Będziecie mogli zaspokoić głód “Po proletariacku. Kiełbasą i siwuchą” (ulubione danie Czechowicza). Na deser będą ukochane ciasteczka poety.

Zaspokoić głód po proletariacku

Być może to właśnie o „knajpie ojca Grudnia” wspominał Feliks Araszkiewicz, opisując jedno ze spotkań z Czechowiczem: Zaciągnęliśmy go [Czechowicza] kiedyś do nowo reaktywowanego Związku Literatów Lubelskich, na jeden z „wieczorów czwartkowych”, które co tydzień w ciasnych, lecz przytulnych salkach Muzeum [przy ul. Narutowicza 4, obecna Biblioteka im. H. Łopacińskiego] gromadziły miłośników poezji i literatury pięknej. Ktoś mówił o twórczości Czechowicza, potem czytano jego wiersze, bo sam nie chciał, był jakiś smutny, kwaśny. Po skończonym wieczorze poszliśmy do pobliskiej podrzędnej restauracyjki. Byliśmy głodni, zaspokoiliśmy głód po proletariacku, siwuchą i kiełbasą.

„Knajpa ojca Grudnia” – ile cycków?

Był to legendarny w życiu lubelskiej cyganerii lokal potocznie zwany też knajpą „Pod siedmioma cyckami”. Józef Łobodowski: Na ul. Narutowicza mieścił się zakład Jana Grudzińskiego, alias ojca Grudnia, cieszył się swoistym powodzeniem w tej części miasta. Niektórzy woleli ordynarną nazwę: knajpa „Pod siedmioma cyckami”.
Przed pierwszą wojną światową mieściła się tu żydowska restauracja. Wieść gminna głosiła, że w czasie odwrotu armii rosyjskiej Kozacy Dońscy zgwałcili cztery córki restauratora, a jednej z nich ucięli po pijanemu pierś. Stąd malownicza nazwa, jednakże w owych czasach była rzadko używana. Najczęściej mówiło się: idziemy do ojca Grudnia albo jeszcze prościej do Grudnia. […]
Wtajemniczeni twierdzili, że w młodości Grudzień był nożowcem i włamywaczem. Po ożenku wynajął lokal, stojący pusty od wybuchu wojny. […] Młodsze pokolenie przestępcze traktowało go z szacunkiem PER panie Grudziński a co zaufani klienci mówili panie Grudzień, ale tych drugich było niewielu gdyż stary knajpiarz miał swój ambit i mało kogo dopuszczał do komitywy. […]
Właściwie była to piwiarnia bez prawa wyszynku wódki, ponieważ Grudzień nie chciał płacić wysokich podatków. Odpuszczał więc wyborową i policyjną tylko zaufanym, podając ją w maszynce do kawy. Piło się zatem filiżankami, mając zawsze baczenie na drzwi, czy nie wejdzie glina. Z policją Grudzień utrzymywał dobre stosunki, ale zawsze istniała możliwość, że zajrzy któryś z niewtajemniczonych i narobi rabanu. […]

Poza dużą salą z szynkwasem, lokal składał się z kuchni i dwóch pokoi. W jednym z nich stał bilard z grzybkiem, w drugim, o osobliwym wejściu z podwórka, stary, dobrze sfatygowany tapczan. […] Gdyby ta oto kanapa – mawiał ojciec Grudzień – umiała mówić to by takie rzeczy opowiedziała, że ludziom włosy na głowach by stawały. Kto się tylko na niej nie przewracał!! Bywały i mężatki z inteligencji. A mnie co?! Ja jestem człowiek dyskretny. Przychodzą, płacą… udaję, że nic nie widzę. Tu jedna pani inżynierowa… – tu przymrużał opłynięte tłuszczem oko – at, czy to ona jedna. Ale dla mnie dyskrecja przede wszystkim! Jeszcze jedna maszynka czarnej wyborowej… […]

Towarzystwo w knajpie było zawsze mieszane. Dziewczęta wątpliwej reputacji, dorożkarze, policjanci, złodziejaszki i nożowcy, ale również spokojni robociarze i rzemieślnicy z sąsiednich domów. Zaglądali pracownicy z pobliskiej fabryki likierów Vettera mieszczącej się na ul. Bernardyńskiej. W lokalu do awantur prawie nigdy nie dochodziło. Mimo dobrze zaawansowanej astmy, Grudzień zachował straszliwą siłę w obu rękach i winnego zaburzenia porządku wystawiał w trybie doraźnym na ulicę. Na rozrabianie odważał się chyba tylko nowy gość, nie znający ojca Grudnia i niepisanego regulaminu knajpy. Grudzień stale podkreślał, że do niego przychodzą takie panowie, jakich by i Europa i Oaza mogły pozazdrościć. Redaktorzy, artyści, nawet takie co przez radio przemawiają! Nieraz, gdy po kilku mieszankach czterdziestopięcio procentowej kawy rozochocił się odpowiednio, wyrzucał resztę gości i ryglował drzwi od wewnątrz wołając teraz pan Grudzień pije z literatami!

(Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN)

Fotografia: Irek Pilipczuk, twórca słynnego drinka “Wściekły Ireneusz”

 

Taxi Radio Festival

3 tony masy, karoseria z dwuwarstwowej stali i “niezniszczalne” opony. Czyli legendarne BMW. To tylko jedno z wypasionych aut, którymi swych klientów wozi Taxi Radio MPT Lublin. Nasi goście będą bezpiecznie podróżować po Lublinie, wykręcając numer: (81 191 91).

To właśnie Taxi Radio będziemy polecać Gościom Europejskiego Festiwalu Smaku. To obecnie jedna z większych firm taksówkowych w Lublinie. Ale liczy się doświadczenie. Za firmą stoi ponad 50-letnia tradycja korporacji taksówkowej. Firma zapewnia swoim Pasażerom najwyższej jakości usługi obejmujące zarówno transport osób i bagaży jak i szereg usług dodatkowych. – Z  naszych usług korzystają najlepsze hotele w Lublinie, wozimy Gości z całego świata – mówi Patryk Niezbecki, wiceprezes firmy.

Taxi Radio MPT Lublin przewiezie na festiwalu zespół Lao che, brytyjską wokalistę Katy Carr, Kaję Mianowaną, która w bazylice Dominikanów zaśpiewa Pieśni Sefardyjskie, wybitnego pisarza Andrzeja Stasiuka, ukraiński zespół Haydamaky i Zuzę Zak z Wielkiej Brytanii, kulinarną gwiazdę festiwalu.

 

Smak tanga

Po raz pierwszy do strefy sztuki na Europejskim Festiwalu Smaku dołącza taniec. Wzbogaci pokaz mody, w którym gwiazdy polskich seriali zaprezentują ubrania odwołujące się do międzywojennej elegancji.

Za sprawą Akademii Tanga Argentyńskiego, stowarzyszenia zajmującego się prezentowaniem i propagowaniem tradycji i kultury tanga argentyńskiego i polskiego poznacie smak tanga. Będzie żywiołowo i nastrojowo. W niezwykłym spektaklu pojawią się wszystkie smaki tanga, w tym tanga Milonga, śpiewanego przez Mieczysława Foga. – Nie ma jednego tanga, jak nie ma dwóch takich samych tancerzy. Tango to nie są kroki. To myśl, którą tańczysz. Do tanga się dojrzewa. Jest jak kultura wina czy herbaty. Tango jest estetyką ciszy. Wspólnym milczeniem. Wspólną próbą, żeby tę jedyną chwilę razem przetańczyć jak najuważniej, jak najpiękniej, jak najlepiej – pisze Magdalena Rybak z Pracowni Słowa.

Niezwykły spektakl pozwoli przenieść się w czas Dwudziestolecia Międzywojennego. Zamknijcie oczy. Jesteście w kabarecie “Czarny Kot”, orkiestra gra Tango milonga.

Tango milonga

Tango milonga, tango mych marzeń i snów,
Niechaj me serce ukołysze!
Tango milonga jak dawniej grajcie mi znów,
Zabijcie tę dręczącą ciszę!
Żegnajcie, dawne wspomnienia,
Żegnajcie, burze i serc uniesienia,
Czas wszystko odmienia,
Kochanko ma, żegnam Cię, wspomnij mnie!
Tango milonga, tango mych marzeń i snów,
Niechaj ostatni raz usłyszę…

Good Chef 2018 Nominacje

9 zawodników do tegorocznej edycji nominowali Maestro Jena Bos, wieloletni szef kuchni na dworze króla Belgii, Waldemar Sulisz, dyrektor festiwalu oraz Andrzej Rudziński, sędzia techniczny. Oto 9 wspaniałych.

Mateusz Ciołko, Perłowa Pijalnia Piwa

Szef kuchni w Perłowej Pijalni Piwa. Cechuje go doskonała znajomość kuchni regionalnej. Zafascynowany filozofią ruchu slow food, na talerzu maluje pejzaże. W konkursie może mocno namieszać. Potrafi twórczo łączyć składniki. Nie boi się połączeń nietypowych. Specjalista od tak modnych kiszonek. Na przykład kisi młode pędy rzepaku.

Artur Góra, BelEtage IBB Grand Hotel Lublinianka

Najbardziej doświadczony kucharz z całej dziewiątki. Jest szefem kuchni w restauarcji BelEtage w IBB Grand Hotel Lublinianka. Uczeń Lucjana Klaczyńskiego z dawnego hotelu Unia. Skromny, zakochany w ziołach. Jak nie stoi przy palnikach w kuchni, dogląda ogródka. Poszukuje przepisów z czasów przedwojennego Grand Hotelu. Zna dobrze kuchnię europejską.

Piotr Huszcz, Hotel Piano

Szef kuchni w Hotelu Piano. Bardzo dobrze gotuje. Jego konikiem są świeże i sezonowe produkty najwyższego gatunku. Oraz kuchnia regionalna. Ostatnio wpadł na pomysł, żeby objechać cały region i zebrać tradycyjne przepisy z każdego powiatu. Kreatywnie je przetwarza i prezentuje w cyklu spotkań „Ocalić od zapomnienia”. Bardzo zdolny, niecierpliwy w poszukiwaniach ostatecznego smaku.

Ireneusz Michaluk, Bombardino

Szef kuchni Bombardino w Lublinie. Długo pracował we włoskich restauracjach. Specjalista od makaronów i polskiej kuchni. Znakomicie przyrządza animelkę (grasicę cielęcą). Intrygują go staropolskie zupy i czas, w którym Polacy byli mistrzami w ich wykonaniu. Gotuje perfekcyjną zupę rumianą. Oraz prawdziwy, wiejski rosół. Otwarty i uśmiechnięty, dobrze współpracuje z zespołem na kuchni.

Marcin Nieznaj, Hampton by Hilton Lublin

Specjalista od ryb. Gotuje śpiewająco. Skromny. Z dużą wiedzą. Lubi kulinarne poszukiwania. Ma wieki szacunek do tradycyjnej polskiej i lubelskiej kuchni. Jeden z najlepszych kucharzy po prawej stronie Wisły. Na festiwalu nakarmi serialowych aktorów podczas „Kolacji z Gwiazdami. Na przykład Sławomirę Łozińską. Z aktorami do kolacji w Hiltonie zasiądą ci, którzy wykupią specjalne zaproszenia. Na kolacji Marcin zaprezentuje tradycyjną, lubelską kuchnię w światowym wydaniu.

Dorota Otachel, Old Pub

Jedyna kobieta, która może wykosić męską konkurencję w konkursie. Jak ugotowała pielmieni na Europejskim Festiwalu Smaku, to Robert Makłowicz publicznie przed Dorotą ukląkł. Gotuje fantastyczny rosół z pielmieni, przyrządza najlepsze steki w mieście. Robi piekielnie dobre rydze i jagnięcinę. W jej restauracji (jest szefową kuchni i właścicielką) rodzine receptury spotykają się z nowoczesną techniką.

Kamil Piesta, The Olive Hotel Ilan

Bardzo zdolny kucharz, szef kuchni w restauarcji The Olive mieszczącej się w Hotelu Ilan. Miejsce zobowiązuje. Ilan ma gości z całego świata i Kamil musi gotować z klasą. Bardzo ciekawie interpretuje słynne dania kuchni żydowskiej. Jego czulent nie ma sobie równych. A mostek cielęcy faszerowany to poezja. Dania zachwycają urodą na talerzu. I wybornym smakiem. Kamil ceni także tradycyjne techniki gotowania. Gęś z pieca konwekcyjnego jest w porządku, ale z gęsiarki 100 razy lepsza.

Kuba Piętowski, 2 PI ER

Młody, zdolny, pracowity. Jego konikiem są dania z mięsa świnki rasy puławskiej. Kuba podaje fantastyczny salceson i schabowy z kostką. W karcie ma słynną cebulową zupę z Goraja, wpisaną na Listę Produktów Tradycyjnych. Ceni także ryby z Pustelni. Robi wspaniałe pierogi z karpiem i kaszankę z wędzonej ryby. Nie boi się ekstremalnych połączeń. Potrafi podać sernik z bryndzy i świńskie ucho w postaci smakowitych chipsów.

Karol Zając, Ego Hotel Alter

Młody, bardzo pozytywny. Zna się na rzeczy. W kuchni sam wyrabia sery i podaje je w różnych konfiguracjach. Serwuje taki zestaw na przystawkę: Ravioli nadziewane confit z kurczaka, kurki, oliwa truflowa, sos śmietanowy na białym winie, szpinak. Mistrz dań głównych. Nam najbardziej smakuje taki zestaw: Gicz cielęca w otoku wieprzowym, purée z zielonego groszku, marchewka, czarna soczewica, pietruszka glazurowana, sos cielęcy. Coś pięknego. W jego kuchni pracowni powstają nieziemskie desery.

Kto wybierze Good Chefa?

Jean Bos, kordynator konkursu wciąż winduje poziom jurorów. Nie ukrywa, że chciałby doprowadzić do sytuacji, kiedy będzie to najważniejszy konkurs w kraju. W tym roku Jean do jury zaprosił Wolfganga P. Menge, bardzo doświadczonego kucharza z Niemiec i Prezydenta „Euro-Toques Deutschland“. Pracę szefów oceni także Marek Rybacki, w branży prawie 30 lat. Jest prezesem Euro-Toques Polska. Przewodniczącym komisji jest Marcin Soból. Pierwsze kroki w gastronomi stawiał w Domu Restauracyjnym Gessler na rynku Starego Miasta w Warszawie. Kucharz pełen pasji i inspiracji, potrawy doprawia szczyptą serca. Sędzią technicznym jest Andrzej Rudziński, wychowawca najlepszych młodych kucharzy w Polsce.

Na fotografii Piotr Wójcik, pierwszy Good Chef, zwycięzca konkursu w 2016 roku

Bajka o królewnie

Stacja Teatr z Konopnicy pokaże na festiwalu bajkę o królewnie, co za dużo ciuchów miała. Bajkę dla dzieci małych i dużych.

Przed Ratuszem zobaczycie przewrotną bajkę Grzegorza Reszki Kop-ciuszek. Czyli „bajkę o królewnie co za dużo ciuchów miała”. Tekst sztuki autorstwa debiutanta Grzegorza Reszki, ucznia dramatopisarza Macieja Wojtyszki powstał na podstawie znanego wszystkim “Kopciuszka”. Stacja Teatr przedstawia dalsze losy bohaterki. Ten moment, kiedy król zbankrutował i nie ma już pieniędzy na kupowanie królewnie sukienek. Są ciuchy, jest zabawa. Co dzieje się, kiedy kasa się kończy?

Pamiętacie festiwalowy “Opis Obyczajów” przed rozświetlonym budynkiem Centrum Spotkania Kultur? Teatr z Konopnicy podbił serca widzów. Aktualnie Stacja Teatr pracuje nad „Scenami z Wesela Wyspiańskiego”. Reżyseruje znakomity aktor Michał Zgiet, któremu asystuje i aktorów ubiera Małgorzata Sulisz.

Diorama przed Bramą

W sobotę 8 września o poranku drużyna piechoty polskiej, walcząca z bolszewiami na Lubelszczyźnie rozbije biwak przez Bramą Krakowską. Fantastyczna Dioram wzbogaca program festiwalu i doskonale wpisuje się w obchody 100 lecia odzyskania niepodległości.

Diorama “Projektu Wojsko Polskie 1918 – 1921” przedstawiać będzie biwak drużyny piechoty polskiej z okresu walk z bolszewikami na Lubelszczyźnie. Zwiedzający zobaczyć będą mogli umundurowanie, wyposażenie i uzbrojenie żołnierzy polskich oraz jak wyglądały codzienne czynności na tyłach frontu, odpoczynek przy epokowym namiocie, gotowanie, czyszczenie broni, musztra wojskowa – mówi Robert Żuchnik z Biura Promocji Promedia.

Zajrzyjmy do kart historii. – Bitwa Warszawska to doskonale przeprowadzona operacja militarna. Pod względem strategicznym ta bitwa zadecydowała o zwycięstwie w całej wojnie. Choć muszę przyznać, że trochę po macoszemu traktuje się walki, jakie miały miejsce na Lubelszczyźnie. Były one równie ważne – mówi w wywiadzie dla Dziennika Wschodniego Piotr Krukowski, kierownik Działu Militariów Muzeum Lubelskiego i doktorantem w Instytucie Historii UMCS.

Dlaczego to, co zdarzyło się na naszej ziemi jest tak ważne? – Sierpień 1920 roku był momentem kulminacyjnym całej wojny. Kontrofensywa wojsk dowodzonych przez Józefa Piłsudskiego znad Wieprza oraz działania na terenie Lubelszczyzny były decydujące. Wojsko polskie przejęło wtedy inicjatywę i to skutkowało podpisaniem porozumienia ryskiego w marcu 1921 roku – tłumaczy Krukowski.

Przygoda przed Bramą Krakowską będzie miała kulinarną kontynuację na Jarmarku Inspiracji. Przy Trybunale Koronnym stanie kuchnia polowa, która będzie wydawać żołnierską strawę. Tam też może pojawić się Józef Piłsudski ze swoją świtą.

 

 

Spacer po ulicy Szerokiej

Wejście do nieistniejącego świata. Była taka ulica w Lublinie, istniała jeszcze siedemdziesiąt lat temu i każdy lublinianin wiedział, gdzie ona się znajduje i kto na niej mieszkał. Gdybyśmy dzisiaj zapytali przeciętnego mieszkańca Lublina, gdzie była ulica Szeroka lub z czym kojarzy się ludziom ta nazwa, nieliczni pewnie wskazaliby lokalizację, gdzieś na Podzamczu, inni wspomnieliby o kawiarni i restauracji mieszczącej się przy ul. Grodzkiej. Większość ludzi prawdopodobnie nie skojarzyłaby tej nazwy z żadnym miejscem w Lublinie.

Serce miasta

Była taka ulica w Lublinie, istniała jeszcze siedemdziesiąt lat temu i każdy lublinianin wiedział, gdzie ona się znajduje i kto na niej mieszkał. Nie znaczy to, że każdy lublinianin z okresu przedwojennego na Szerokiej był. Dla wielu osób była to terra incognito, miejsce, do którego można było dojść z Krakowskiego Przedmieścia w zaledwie dziesięć minut, a kulturowo tak oddalone od eleganckiego Lublina, jakby to były jakieś zamorskie kraje. Ulica Szeroka była sercem żydowskiego Lublina od najdawniejszych czasów, kiedy w Lublinie osiedlili się w XV w. Żydzi. Z pewnością była już wytyczona w XVI w., bo wspominają o niej ówczesne dokumenty. Nosiła wówczas inną nazwę – ulica Żydowska – Platea Judeorum. Kiedy pojawiła się nazwa Szeroka, tego nie wiadomo. Z pewnością oficjalnie funkcjonowała już na początku XIX wieku. Nieoficjalnie ulica Żydowska przetrwała aż do czasów II wojny światowej, ponieważ Żydzi nazywali Szeroką w języku jidysz – a Jidn gas, właśnie ulica Żydowska. Podobnie zresztą jak żydowską nazwę miała Brama Grodzka – a Jidisze Brum – Brama Żydowska. Tej nazwy używali przed wojną nawet Polacy zamieszkujący Lublin. szeroka2 Tu mieszkał założyciel lubelskiej jesziwy Nie wiemy, jak wyglądała Szeroka w okresie staropolskim. Można jedynie domyślać się, że przeważała na niej drewniana zabudowa, wśród której spotykało się większe, murowane domy należące do lubelskich bogaczy. Od początku XVI w. ulica ta stała się sercem dzielnicy żydowskiej w Lublinie i głównym miejscem ich zamieszkania, ponieważ w mieście obowiązywał przywilej de non tolerandis Judaeis, zakazujący Żydom osiedlania się w obrębie dzisiejszego Starego Miasta aż do 1862 r. Wokół Szerokiej zaczęły pojawia się kolejne ulice, w miarę rozrastania się liczby ludności żydowskiej w Lublinie.

Mniej więcej z tego samego okresu pochodziła też ulica Jateczna, gdzie kahał lubelski wybudował Wielką Synagogę, zwaną Synagogą Maharszala. Tam też funkcjonowała pierwsza jesziwa lubelska. Z drugiej strony wzgórza zamkowego, w II połowie XVI w. zaczęła rozwijać się ul. Podzamcze. Mniej więcej w tym okresie gdzieś na Szerokiej mieszkał słynny rabin i twórca pierwszej lubelskiej jesziwy Szalom Szachna. Od 1559 r. funkcjonowała tu drukarnia ksiąg hebrajskich należąca do Chaima syna Izaaka i Anny córki Józefa. W kilkanaście lat później przy Szerokiej powstaje kolejna drukarnia hebrajska należąca do Kalonymusa syna Mordechaja. W którejś z tych drukarni wydano najsłynniejszą książkę, cieszącą się do dzisiaj uznaniem wśród religijnych kobiet żydowskich „Cene urene” – modlitewnik dla kobiet spisany w języku jidysz, który wszedł do kanonu literatury żydowskiej. Od pierwszego wydania, które pojawiło się w I połowie XVII w. do dzisiaj ukazało się 250 kolejnych. Nie brakowało synagog Wielka Synagoga stała poza ulicą Szeroką, która prawdopodobnie w XVI w. była na tyle gęsto zabudowana, że nie było już miejsca na tak obszerną budowlę. Jednak i na Szerokiej nie brakowało synagog. Jedną z najstarszych była synagoga Hirsza Doktorowicza, powstała w 1638 r. i mieszcząca się w kamienicy Szeroka nr 2. Pod numerem 3 funkcjonowała niewielka Synagoga Urzędników Handlowych. W okresie późniejszym, aż do czasów II wojny światowej nazywano ją Synagogą Kotlarską. Już w wieku XVIII powstały jeszcze synagoga Abrahama Heilperna, ostatniego marszałka Sejmu Czterech Ziem (Szeroka 44). Wreszcie Szeroka 28 – centrum lubelskiego i polskiego chasydyzmu, dom Jakowa Icchaka Horowitza-Szternfelda, zwanego „Widzącym z Lublina”. Prawdopodobnie na przełomie XVIII i XIX w. powstała tu pierwsza bóżnica chasydzka w Lublinie, która zaraz po śmierci „Widzącego” przeszła pod administrację lubelskiej gminy żydowskiej. W połowie XIX w. powstała pod numerem 40 kolejna bożnica chasydzka, założona przez Judę Lejba Eigera, twórcę chasydzkiej dynastii lubelskiej. Dynastia ta, prawie całkowicie dzisiaj zapomniana, wymaga odrębnego tekstu. Nie były to bynajmniej jedyne miejsca przy tej ulicy, gdzie Żydzi lubelscy przychodzili na modlitwę.

Wspomnieliśmy o Sejmie Czterech Ziem, instytucji unikalnej na skalę całej Europy. Była to główna reprezentacja polityczna, fiskalna, kulturowa i religijna Żydów Rzeczypospolitej. Decydowała o wysokości podatków odprowadzanych z kahałów na dwór królewski, ale także dyskutowała, jak reagować na wydarzenia polityczne. W kwestiach religijnych była wyrocznią dla wszystkich gmin żydowskich w Europie. Dawni historycy wskazywali, że miejscem obrad lubelskiego Waadu (hebrajska nazwa tej instytucji brzmiała Waad Arba Aracot) był dom przy ul. Szerokiej 19. Wojna i pożar Szeroka poprzez wieki zmieniała swoje oblicze. W 1655 r. została całkowicie zniszczona przez wojska kozacko-moskiewskie, podobnie jak całe Podzamcze i wszystkie przedmieścia lubelskie. Prawdopodobnie padła też ofiarą pożaru miasta w 1719 r., co można zobaczyć dzisiaj na słynnym obrazie wiszącym w bazylice ojców Dominikanów. Domy z ulicy Szerokiej, które znamy z fotografii i pocztówek pochodzących z początków XX w., nie były starsze niż 200-250 lat. To właśnie wtedy ulicę tą zdominowały dwu i trzypiętrowe kamienice, które w ciągu lat dodatkowo obrastały od strony podwórek różnymi przybudówkami. Miejsca w Mieście Żydowskim było mało, a mieszkańców z każdym rokiem przybywało. Gdzieś ci ludzie musieli się pomieścić, skoro zabraniano im na osiedlenie się między chrześcijanami.

Rzeczywiście była szeroka

Niewątpliwie Szeroka była najbardziej reprezentacyjną ulicą tej dzielnicy. Jak wspominają przedwojenni lublinianie, rzeczywiście była szeroka i przede wszystkim zatłoczona. Było to centrum handlowe w tej części Lublina i przedłużenie traktu handlowego przebiegającego przez Starem Miasto w stronę ulicy Ruskiej, skąd drogi prowadziły już na Ruś i Litwę. Do 1862 r. przy Szerokiej funkcjonowały największe żydowskie sklepy i tu mieszkali najzamożniejsi Żydzi. Jednak życie toczyło się też na ulicy, gdzie nie brakowało drobnych handlarzy. W XIX-wiecznej prasie lubelskiej można znaleźć informacje, jak trudno było „turyście miejskiemu” przejść przez zatłoczoną Szeroką, gdzie na chodnikach był tłum sprzedawców i klientów, a na samej ulicy mnóstwo wozów. Przy tym była to ulica, na której słyszało się przeważnie język jidysz. Po 1862 r. Szeroka zaczęła się degradować. Najzamożniejsi Żydzi lubelscy zaczęli przenosić się na Stare Miasto i na Krakowskie Przedmieście. Przenosili ze sobą też firmy. Szeroka ubożała. Nadal funkcjonowały tu sklepy i zakłady rzemieślnicze, ale przeważnie niższej klasy. Na wysokości dzisiejszych schodów prowadzących z Placu Zamkowego na ul. Grodzką na tzw. Psiej Górce (tych psich górek Lublin miał więcej) istniał targ tandetą. Sprzedawano tu używaną odzież i obuwie, ale codziennie też siadywały przy tym targowisku żydowskie handlarki, u których można było kupić makagigi, gorący groch oraz zapomniany przysmak, typowy tylko dla Lublina i okolic – bubelach, babki wypiekane z mąki gryczanej, jedzone na ciepło z masłem (eksperymenty nad przywróceniem tej potrawy trwają). Szarość Zupełnie zubożała Szeroka po I wojnie światowej. Nieremontowane kamienice coraz bardziej szarzały, coraz więcej było tu biedoty żydowskiej, również takiej napływowej z prowincji, liczącej na lepszy chleb w wojewódzkim Lublinie. Nadal ulica ta zachowała swój religijny charakter. W szabaty i wielkie święta żydowskie przybierała elegancki charakter z dominacją chasydów, odwiedzających swojego rebego przy Szerokiej 40. Szeroka 28 nie była żadnym magicznym miejscem – jeszcze jedna bóżnica w dzielnicy żydowskiej, którą określano „dla modlących się w biegu”. Tu zawsze był minian – dziesięciu dorosłych mężczyzn gotowych do modlitwy. W tej samej kamienicy funkcjonowała także jedna z wielu żydowskich piekarni. Jednak codzienność na Szerokiej była szara. Domy nie były skanalizowane. W podwórkach kipiały od nieczystości wspólne ustępy. Po ostatniej wielkiej epidemii cholery, która nawiedziła Lublin w 1892 r. i dzięki której miasto otrzymało nowoczesną kanalizację, Szeroka zyskała jedynie dwie studnie. Wodę w nich kupowało się na wiadra jeszcze w okresie międzywojennym. Jedna z tych studni przetrwała do dzisiaj – jedyny ślad po ulicy Szerokiej. Stoi samotnie przy palcu manewrowym dworca PKS. Wiele kamienic nie miało elektryczności. Ale nawet do tego siedliska ubogich zaczęła wkraczać w okresie międzywojennym nowoczesność. Obok bóżnic i domów modlitwy zakładano siedziby związków zawodowych i partii politycznych, gdzie toczono burzliwe dyskusje o wyższości syjonizmu nad komunizmem lub odwrotnie. Szeroką paradowały także pochody organizacji żydowskich. Był to fragment Lublina, który wielu chrześcijańskim mieszkańcom miasta w ogóle nie był znany – lubelska terra incognita. Wielu chrześcijańskich lublinian na Szerokiej prawie nigdy nie było. Podobnie, jak wielu żydowskich mieszkańców Szerokiej rzadko zapuszczało się na Krakowskie Przedmieście. Dwa światy, które żyły obok siebie, ale wydawało się przez setki lat, że żyć bez swojego sąsiedztwa nie mogą. Okazało się jednak , że można żyć po amputacji fizycznej obecności i pamięci.

Getto

W czasie II wojny światowej Szeroka stała się centralną ulicą getta lubelskiego, utworzonego w marcu 1941 r. przez Niemców. Jednak jej handlowy charakter został w tych zmienionych warunkach przeniesiony na Furmańską i Cyruliczą, które były bliżej tzw. aryjskiej strony. Sklepy i warsztaty, a także strychy na Szerokiej zamieniły się w mieszkania, gdzie gnieździło się po 7-8 osób na izbę, przeważnie tych Żydów, którzy zostali tu wysiedleni z innych części miasta lub nawet spoza Lublina. W marcu 1942 r. zdecydowaną większość mieszkańców Szerokiej Niemcy deportowali do obozu zagłady w Bełżcu. Ta gwarna niegdyś ulica, całkowicie opustoszała. Jest taka fotografia z lata 1942 r. – domy jeszcze stoją, w niektórych z nich pootwierane okna, tyle że nie ma już ludzi. Jeszcze późną wiosną 1942 r. próbowano zasiedlać Szeroką Polakami. Ci natomiast bardziej byli zainteresowani szabrem wszystkiego, co dało się wynieść, łącznie z framugami okiennymi i fajerkami z kuchni. Od lata 1942 r. zapadła decyzja o wyburzeniu najstarszej części dzielnicy żydowskiej, na czele z ulicą Szeroką. W tym celu przyprowadzano więźniów obozu koncentracyjnego na Majdanku, wśród których byli też dawni mieszkańcy tej ulicy. Rozbierano dom po domu tak, że nie pozostawały po nich żadne ślady.

Plac Zamkowy

W 1944 r. Szeroka była jedynie jezdnią pomiędzy dwoma zwaliskami gruzu. Zniszczenia pozostałości dopełniły prace budowlane z lat 1953-1954, gdy tworzono tu Plac Zebrań Ludowych z okazji X-lecia PRL (dzisiejszy Plac Zamkowy). Część piwnic i fundamentów wysadzano w powietrze. Prac archeologicznych nikt, oczywiście nie prowadził. Zanikała też pamięć o ulicy Szerokiej, chociaż czasami miejsce to daje nam o sobie znać. Tak było chociażby, gdy ktoś niefortunnie wpadł na pomysł, żeby na miejscu dawnej Szerokiej postawić kolejny pomnik ku czci Zaporczyków. Odkryto wtedy piwnice dawnego domu, a w nich znaleziono resztki pozostałości po dawnym świecie – jakieś zawiasy, fragmenty naczyń. Ostatnie ślady po zamordowanej cywilizacji, można powiedzieć – pozostałości lubelskiej Atlantydy. Dzisiaj niestety znów zasłonięte pomnikiem. O Szerokiej przypomina jedynie studzienka, kamień pamiątkowy u podnóża zamku oraz tablica ku czci „Widzącego”. Jest jeszcze nowa kamienica, wybudowana w 1954 r. Jej kształt – budynek z mansardą, który jest czterokrotnie powtórzony w ciągu zabudowy wokół Placu Zamkowego, ma przypominać charakterystyczny dom z mansardą z ulicy Szerokiej, widoczny na wielu zdjęciach sprzed wojny, okresu okupacji nazistowskiej oraz wyburzania tej ulicy. Kto nie wie, ten się nie domyśli, a był to specjalny zamysł autora, by został chociaż jakiś slad po ulicy Szerokiej. Nie wydaje się jednak by był to nadmiar pamięci o miejscu, które bezpowrotnie minęło oraz o jego mieszkańcach.

Robert Kuwałek

Fot. Archiwum Ośrodka Brama Grodzka Teat rNN

Bajgle i makagigi

Tak wspominała Lublin Julia Hartwig. – Zgiełk, gwar, tłok. Z żydowskiej piekarni dolatuje zapach świeżego chleba i placków z cebulą, w dni szabasu w oknach zapalają się świece. Kochałam ulicę Lubartowską i targ na Świętoduskiej. Pamiętam sodówkę z sokiem malinowym i sprzedawców dywanów o egzotycznej urodzie – mówiła znakomita poetka.

– Najwspanialszą rzeczą na świecie w dzieciństwie były bajgle. To były takie obwarzanki, których smaku się nie zapomni. Parę lat przed wojną moim obowiązkiem była wędrówka w niedzielę rano na Wieniawę do piekarni. Ta piekarnia była żydowska i mieściła się jeszcze przy Al. Długosza. Chodziłam do piekarni po taką wspaniałą bułkę, którą jedliśmy na śniadanie w niedzielę. Ona była wyjmowana przez tego piekarza Żyda prosto z pieca i dlatego się szło w niedzielę, żeby była świeżutka. Żydzi jak wiadomo mają swoje święto w soboty, więc w niedzielę pracowali i piekli normalnie – czytamy we wspomnieniach Teresy Szmigielskiej na stronach Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN.

Żydzi wypiekali także słynne cebularze, sprzedawano je wprost z wiklinowych koszy, noszonych przez handlarzy na ramionach. – Na przykład te cebularze, co są w tej chwili, to ja zawsze mówię, że takich cebularzy to dla mnie to nie jest cebularz. Ja jadłem przed wojną cebularze, to cebularz był taki duży i on był tutaj podziurawiony w środku. Podziurawiony chyba nożem, posypany tą cebulą. Ale w tym miejscu, gdzie był podziurawiony, on w ogóle nie wyrastał i był cienki i chrupiący, a tylko obrzeże było wyrośnięte. Jak się takiego cebularza posmarowało masełkiem to pycha. A dzisiaj to jest taki „klajster”. To nie są cebularze. Nie wiem, dlaczego nie dziurawią, żeby ten cebularz był tak jak przed wojną, a tam takie były – wspominał Waldemar Greszta.

Chyba największym powodzeniem mieszkańców Lublina cieszył się bubelach. Była to babka gryczana pieczona w małych foremkach. Żydówki sprzedawały je gorące, posmarowane masłem. Podobnie jak gotowany groch z żeliwnego garnka, który długo trzymał ciepło. Wielkim przysmakiem były także kiszone jabłka.
W żydowskich sklepikach można było dostać orientalne słodycze, w tym makagigi. – To kwadraciki z maku, nie wiem czym to tylko sklejone było, takie twarde. Dopiero w ustach się rozpuszczało – wspomina Greszta.

W latach dwudziestych Lublin słynął także ze znakomitych sklepów wędliniarskich. – Życińskiego przy ul. Świętoduskiej, Suchodoła, Zduńskiego i Kaczyńskiego przy ul. Narutowicza, która do 1928 roku nazywała się Namiestnikowska – wymienia Marta Denys w książce „Lublin między wojnami”. Ciekawe, że w tamtych szalonych latach można było kupić znakomite sery żółte szwajcarskie i litewskie.

(Fotografia, archiwum Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN)

Namiętny Lublin

Rozmowa z Martą Denys, autorką książki “Lublin między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939”.

• Książka skończona, świetnie się sprzedaje. Czy ma pani niedosyt, że nie wszystko udało się opowiedzieć ?
– Muszę powiedzieć, że w trakcie pisania już mi się robił niedosyt. Trafiałam na frapujące tematy, anegdoty, drobiazgi, nad którymi nie zdążyłam posiedzieć. Zmieściłam to, co mogłam zmieścić. Każdy rozdział to 2 strony maszynopisu, książka ma tyle rozdziałów, co ma i myślę, że gdybym po raz drugi pisała panoramę życia mieszkańców Lublina, wyszłaby dwa razy większa.

• W zaczarowanym Lublinie tamtego czasu jeździły dorożki. Ale na reprezentacyjnej ulicy sprzedawano samochody?
– Składano je w zakładach mechanicznych Plagego i Laśkiewicza, gdzie w 1925 roku powstał dział karoserii samochodowych. Produkowano karoserie drewniane i blaszane, składano samochody różnych marek. W tym kabriolety na podwoziu chryslera, którego model reklamował sam ordynat Konstanty Zamoyski. Zachowało się zdjęcie tego samochodu na tle Wieży Trynitarskiej.

• Gdzie się kupowało auta?
– Poszczególne marki miały swoje salony. Było ich bardzo wiele. Głównie mieściły się przy Krakowskim Przedmieściu, na ul. 1 maja, na Bernardyńskiej. W latach 1932–33 z powodu kryzysu sprzedano tylko 150 samochodów osobowych i ciężarowych.

• Jakie były ceny?
– Młody hrabia Przewłocki spod Bychawy rozbijał się sportową lancią za 14 tysięcy złotych. Nadwozie można też było sobie zrobić samemu i z poradnikiem w ręku zamocować go na fabrycznym nadwoziu.

• Na jednym ze zdjęć, pochodzących ze słynnego archiwum Ordonki, widać gwiazdę w jednym z takich samochodów. W końcu występowała w Lublinie…
– W Lublinie z tamtych lat tętniło życie, do późnych godzin otwarte były teatrzyki i kabarety. Pierwszym kabaretem z prawdziwego zdarzenia był “Czarny kot”, który powstał 5 maja 1917 roku przy Krakowskim Przedmieściu 48. Dwa lata później jego miejsce zajął “Wesoły ul” i tam występowała Ordonka.

• To tu do niej strzelał zazdrosny kochanek?
– Być może. Choć nad tą sprawą snuje się mgła tajemnicy. Coś w tym jest, bo jej pierwszą wielką miłością był Janusz Sarnecki, w Lublinie kochało się w niej wielu, ale dla niej liczyło się wielkie kochanie i wielka miłość.

• O Ordonce pisał Józef Łobodowski, twierdząc, że urodziła się w żydowskiej rodzinie w Lublinie. Łobodowski: poeta i bokser, który naśmiewał się z nóg Marleny Dietrich.
– W 1932 roku napisał o nogach Marleny. Skrytykował filmy wyświetlane w kinach. “Dosyć grzebania się w gnijącym ścierwie cywilizacji dnia wczorajszego. Wiecznego komentowania przygód dystyngowanych panienek. Na szmelc słodką Jadzię Smosarską” – pisał we wspomnianym tekście. Potem dostało się nogom Poli Negri.

• Gdzie chodziło się na seanse filmowe?
– Do kinoteatrów, gdzie wyświetlano nieme filmy do lat trzydziestych i gdzie odbywały się rewie, wiece polityczne, a nawet pokazy boksu i zapasów. Do najbardziej eleganckich należało Apollo przy Szpitalnej, Corso przy Radziwiłłowskiej, Rialto przy Jezuickiej. Tam też odbywały się bale w celach dobroczynnych i bardzo towarzyskich.

• Na których czynnie udzielał się Łobodowski?
– Poeta o nadzwyczajnej fantazji i temperamencie oraz chłopięcej niesforności. Jako młody literat został skazany na 3 miesiące aresztu.

• Za co?
– Za obrazę armii. Podczas zabawy w kasynie oficerskim w 1938 roku wszczął awanturę. Major Falkowski zaczął uspokajać poetę; chciał zażegnać konflikt. Ten obiecał, że się uspokoi. Wytrzymał chwilę, znów zwrócono mu uwagę, Falkowski wezwał na pomoc intendenta. Ten nie mógł sobie dać rady z krewkim Łobodowskim. Wezwano gospodarza zabawy, pana Józefa Jakimińskiego, w nadziei, że ten zdoła wpłynąć na poetę i nakłoni go do opuszczenia lokalu. Pertraktacje odbyły się w pokoju karcianym i trwały godzinę. Wezwano posterunkowego, który odprowadził poetę do aresztu na Poczętkowską do pałacu Potockich.

• Panowie lubili zaglądać do domów uciech. Jak to możliwe, że jeden z najbardziej uczęszczanych mieścił się tuż obok wejścia do kościoła Dominikanów?
– A to już kwestia smaku tych, którzy ten przybytek prowadzili. Na Żmigrodzie, dokładnie naprzeciwko katedry, były równie popularne domy pod czerwoną latarnią. Podobnie jak na ulicy Dolnej Panny Marii, gdzie dochodziło do burd z mieszkańcami Lublina, którzy chcieli wykurzyć prostytutki z miasta. Nie dało się. Nawet pod filarami katedry dochodziło do nocnych burd, gdzie spotykało się towarzystwo lżejszego obyczaju, co wywoływało niesmak i zgorszenie wiernych.

• A to prawda, że w Lublinie produkowano koniak?
– Tak. Kieliszek wybornego koniaku “carcheau” z Lublina był rarytasem w pierwszorzędnych restauracjach. Fabryka mieściła się w klasztornych obiektach przy Bernardyńskiej.

• Mieszkańcy Lublina mieli fantazję?
– Jan Kazimierz Kalicki, właściciel składu jubilerskiego i klubu jeździeckiego, wjechał do restauracji “Europa” konno i zaprosił setkę gości uczestniczących w ułańskich pokazach na strzemiennego.

• Słynne romanse i samobójstwa?
– Pierwsze pilnie skrywano. A samobójstwa popełniano z honoru. Sanitariuszka w szpitalu Bożego Jana dostała wymówienie, zatruła się kwasem siarczanym. Młody kapral stacjonujący w obozie południowym, który nie mógł się wyliczyć z pieniędzy, ze wstydu napił się esencji octowej. Najbardziej tajemniczą sprawą była tragiczna śmierć Jana Turczynowicza, znakomitego prezydenta Lublina. Był tenisistą, łyżwiarzem, dziekanem okręgowej rady adwokackiej, do dziś nie wyjaśniono okoliczności jego samobójczej śmierci.

• Atrakcje?
– W 1930 roku występował w Lublinie człowiek mucha. Znany akrobata Feliks Nazarewicz wspinał się po nagiej ścianie czteropiętrowej kamienicy przy ul. Kościuszki, wstęp kosztował 50 groszy, w tłumie zanotowano parę omdleń. Popularne były seanse chodzenia po linie. Linę rozpinano na Ewangelickiej i placu przed dzisiejszą katedrą. Sztukmistrz wędrował od Wieży Trynitarskiej do pałacu po drugiej stronie ulicy. Ale cóż to znaczyło wobec tresury trzydziestu afrykańskich lwów w cyrku Staniewskiego, który stacjonował naprzeciwko cmentarza przy Lipowej. Albo motocyklisty, który jeździł po linie. I fakira tańczącego na rozżarzonych ogniach.

• Lublin był namiętny?
– Na pewno nie był Lublinem, który nad łąką przysiadł. I jak mówią złośliwi, w tym przysiadzie trwa do dziś. Miał chwile intymności, poezji i uśpienia. W przepisach higienicznych obowiązujących w mieście znalazło się zarządzenie: Układaj się do snu najlepiej na prawym boku, trzymając ręce na kołdrze… Ale Lublin był bardzo gorącym miastem.

Rozmawiał Waldemar Sulisz

Na fotografii: Mira Zimińska i Franciszek Brodniewicz w filmie “Papa się żeni” w reżyserii Michała Waszyńskiego. Takie filmy oglądał Lublin w swoich kinoteatrach

Boska Ordonka z Lublina?

Boska Ordonka urodziła się w Lublinie. Mieszkała za Bramą Grodzką. Na bosaka latała po Podzamczu. I pewnie podzieliłaby los dziewcząt, co wieczorami stały na rogu Szambelańskiej lub Rybnej, gdyby nie dyrektor amatorskiego Teatru w Domu Żołnierza – napisał w autobiograficznej powieści Józef Łobodowski, pisarz związany z Lublinem.

Na lubelski ślad najsłynniejszej gwiazdy polskiego kabaretu i piosenki natrafił Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN. Jest przekonany, że rzetelny Łobodowski nie mógł wymyślić sobie historii o Ordonce.

O odkryciu Pietrasiewicza zawrzało w środowisku przewodników lubelskich. Poszukiwania rozpoczęła Marta Denys, współautorka przewodnika po Lublinie. – Klątwa czy co? Gdy sięgałam po książkę Józefa Wittlina w Bibliotece Łopacińskiego, by szukać lubelskich śladów Ordonki, złamałam nogę – mówi Denys. Dr Grażyna Jakimińska  nie kryje, że teza Łobodowskiego jest mocno kontrowersyjna. Ale coś musi być na rzeczy, bo w życiu sławnej gwiazdy Lublin pojawia się parokrotnie. Jak?

Tak naprawdę nazywała się Anna Maria Pietruszyńska. I według biografów urodziła się w Warszawie. W wieku 6 lat uczyła się w szkole baletowej. Występowała w warszawskim kabarecie Sfinks.
Skąd w takim razie znalazła się na deskach lubelskiego kabaretu “Czarny kot”? Oraz na scenie teatrzyku “Wesoły ul”? Wiemy także, że była częstym gościem w cukierni “Chmielewski”. Grała na deskach Teatru Osterwy. Słabość do Lublina? Co naprawdę łączyło panią Hankę z Lublinem to wybranie naszego miasta na samobójczą śmierć (jasne, że nieudaną). Stąd to uczesanie zakrywające bliznę po kuli na skroni. – Spotkałam się także z wersją, że ktoś strzelał do niej, gdy występowała na scenie któregoś z lubelskich teatrzyków – dodaje Jakimińska.

Jak widać, związki wielkiej gwiazdy – dla której teksty pisali Hemar, Lechoń i Tuwim – z Lublinem są mocno intrygujące. Czy da się udowodnić sensacyjną tezę Łobodowskiego, że Ordonka urodziła się w Lublinie? – Wymaga to żmudnych poszukiwań w archiwach. Sprawdzania, czy nazwisko Maria Pietruszyńska znajduje się w wykazach mieszkańców przedwojennego Lublina. A jeśli była Żydówką, to musiała się jeszcze inaczej nazywać – kończy Jakimińska.

Aktorski smak

Siedziałem ze Stasiem Mikulskim w „Stylowej” na Podzamczu. Nagle podchodzi zawiany gość: – Pan jesteś Kloss? Ja, mówi Staś. Chłopaki, wygrałem flaszkę – krzyczy gość. Widzisz, przeklęta sława, mówi Mikulski. To były czasy – opowiada Włodzimierz Wiszniewski, aktor Teatru Osterwy

Na lubelskiej scenie grał ze Stanisławem Mikulskim. – Staś był wielkim smakoszem. Dużo jadł. A jaką figurę miał! Jak siadaliśmy do kaczki, to mówił: Co to jedna kaczka dla nas dwóch. Potrafił sam jedną zjeść. Jak robiłem imieniny i koledzy wiedzieli, że wpadnie Staszek Mikulski, to żartowali, że trzeba szybko dobre rzeczy jeść, bo zaraz znikną ze stołu – opowiada Włodzimierz Wiszniewski.

Teatr od kuchni pulsował smakami, aromatami i rozmowami przy kieliszku mocno zmrożonej wódki. – Z Aleksandrem Aleksym wpadaliśmy na setkę i jajeczko do małej knajpeczki na Narutowicza. Zapraszał Aleksy. Zjedliśmy co trzeba, Aleksander mówił: To teraz zapłać – śmieje się Włodzimierz Wiszniewski.

Z rozczuleniem wspomina obiady u cioci Morowej na Krakowskim Przedmieściu. – Była niesamowita. Łączniczka Kedywu. Kiedy bezpieka wpadła do jej domu z zamiarem aresztowania, powiedziała, że jest służącą, wypiła z nimi litr spirytusu, ledwo wyszli na nogach. Jakie schabowe nam robiła, jaką wątróbkę. I to było naturalne jedzenie – dodaje Wiszniewski. Najlepsza kuchnia? – Jasne, że w „Europie”. Świetny forszmak w koszyczku z ciasta i zraz po węgiersku z kluseczkami. Takich zrazów już potem nigdy nie jadłem.

Ulubioną aktorską knajpą była restauracja „Śródmiejska” mieszcząca się przy ul. Narutowicza, tuż obok teatru. – Kupowaliśmy kaczkę czy gęś, zanosiliśmy do restauracji, kucharz nam przyrządzał – opowiada Włodzimierz Wysocki. Obok mieścił się barek, gdzie na stojącą można było napić się wódki. Barek miał wzięcie, aktorzy nazywali to miejsce „Klatką lwa”. – Bo jak siedzieliśmy w „Śródmiejskiej” to z klatki dochodziły ryki. Z małych knajp pamiętam lokal „Pod kaczuszką”, gdzie dawano dobry drób. Ale najbardziej kultowym miejscem była restauracja „Pod karasiem”. Mówiło się: Idziemy do pana magistra Karasia, do pana doktora Karasia, do pana mecenasa Karasia. Pan Karaś miał kilka ciepłych i serdecznych określeń. To była podrzędna speluna z atmosferą.

Foto. Stanisław Mikulski i Jan Machulski w sztuce “Montserrat”, archiwum Teatru Osterwy

 

Dwudziestolecie od kuchni

Przedwojenny Lublin, Zamość czy Kazimierz smakowały wyśmienicie. W lubelskiej „Europie” pracowali kucharze, którzy fachu uczyli się na dworze carskim, serwując zrazy po nelsońsku. W kazimierskiej restauracji Berensa podawano liny w śmietanie, które zamawiała Hanka Ordonówna. Na płonące naleśniki z ponczem wpadał Eugeniusz Bodo, a towarzyszyła mu czarnoskóra piękność kryjąca się pod pseudonimem Reri. W zamojskiej „Centralce” podawano raki, węgorze i kotlety po zamojsku. – Bywał tu Leśmian, wielki smakosz, który czasem zapomniał zapłacić rachunki – śmieje się Andrzej Urbański, dyrektor Muzeum Zamojskiego w Zamościu.

Lubelscy poeci i artyści często wyprawiali się do Kazimierza. Przodował w tym Józef Czechowicz, który włóczył się po miasteczku z aparatem w ręku. Ciągnęło go do willi „Łopuszanka” i do pani Łopuskiej, która była zapaloną spirystką. – Znajdowała się w stałym kontakcie z zaświatem. W jej mieszkaniu odbywały się seanse z udziałem znanych mediów i hipnotyzerów – wspomina Konrad Bielski.

Po seansach z wywoływaniem duchów artyści lądowali w restauracji hotelu „Berensa”. Choć w 1933 roku w Kazimierzu były trzy hotele, to Berens wygrywał znakomitą kuchnią opartą o ryby. W restauracji podawano węgorza z wody, z rusztu, po rybacku, w galarecie, marynowane i wędzone. Na ryby od Berensa przyjeżdżali artyści, wojskowi i politycy z całej Polski.

Na ciastka chodziło się w Lublinie do Chmielewskiego. W renomowanej cukierni podawano wyśmienite pączki i sękacze, które pakowano na wynos. Paczuszkę obwiązywano kolorowym sznurkiem, pod który wsuwano firmowe serwetki z napisem „Cukiernia Chmielewski”.

Musiał je zamawiać do domu Józef Czechowicz. – Poeta uwielbiał słodycze. Lubił małe pączki, które wówczas robiono na jeden kęs. Nie przepadał za wyrafinowanym jedzeniem, ale lubił sobie dogodzić na słodko. Przepadał za ciastkami, lubił nalewki i damskie wódki.

Andrea Camastra

Oto Andrea Camastra. Genialny kucharz, włoski wizjoner, który nieźle w Polsce namieszał. Mimo gwiazdki Michelin skromny i otwarty. W Polsce znalazłem jedne z najlepszych produktów, z jakimi miałem do czynienia – mówi w wywiadach.

W swojej restauarcji nie używa produktów ze sklepów i hurtowni. Po te najwyższej jakości jeździ do swoich gospodarstw w województwie podkarpackim. W jednym hoduje zwierzęta. Z drugiego przywozi warzywa, jaja i mleko.

“Obsesja, szaleństwo, pasja. U Camastry nie ma ani produktów kupowanych w sklepach, ani dobrych, ani nawet doskonałych. U niego są produkty ultra doskonałe. Najwyższej z możliwie najwyższej jakości. Osobiście przez niego wyselekcjonowane. Tak, jak ludzie z którymi pracuje. On – perfekcjonista. Oni – jego uczniowie i przyjaciele. Młodzi ludzie, 19-26 lat (którzy pracują „z nim”, absolutnie nie „dla niego”!). Mówią, że są jak rodzina. Ogarnięta kulinarną pasją, szaleństwem, wręcz obsesją poszukiwania nowych smaków, eksperymentów. I to w jak najbardziej w dosłownym sensie. – Jestem świadomy swojej obsesji – mówi wprost. U niego wszystko musi być perfekcyjnie do granic możliwości”. Czytaj więcej o Andrea w Na Temat Extra.

KIedy pojawił się na Europejskim Festiwalu Smaku, zachwycił się Lublinem. – Takiego miasta, które tak przypomina mi Italię, w Polsce nie widziałem. Godzinami wędrował po zaułkach, podwórkach, przypominających Weronę. – Nocą pełno ludzi, jak pięknie to miasto żyje.

Kiedy gotował na Scenie Smaku, zachwycił się świeżością lokalnych produktów i urodą lubelskiej kuchni. Kiedy dowiedział się, że jesteśmy dla Polski spichlerzem ekologicznej żywności, zatarł ręce.