Oto Andrea Camastra. Genialny kucharz, włoski wizjoner, który nieźle w Polsce namieszał. Mimo gwiazdki Michelin skromny i otwarty. W Polsce znalazłem jedne z najlepszych produktów, z jakimi miałem do czynienia – mówi w wywiadach.
W swojej restauarcji nie używa produktów ze sklepów i hurtowni. Po te najwyższej jakości jeździ do swoich gospodarstw w województwie podkarpackim. W jednym hoduje zwierzęta. Z drugiego przywozi warzywa, jaja i mleko.
“Obsesja, szaleństwo, pasja. U Camastry nie ma ani produktów kupowanych w sklepach, ani dobrych, ani nawet doskonałych. U niego są produkty ultra doskonałe. Najwyższej z możliwie najwyższej jakości. Osobiście przez niego wyselekcjonowane. Tak, jak ludzie z którymi pracuje. On – perfekcjonista. Oni – jego uczniowie i przyjaciele. Młodzi ludzie, 19-26 lat (którzy pracują „z nim”, absolutnie nie „dla niego”!). Mówią, że są jak rodzina. Ogarnięta kulinarną pasją, szaleństwem, wręcz obsesją poszukiwania nowych smaków, eksperymentów. I to w jak najbardziej w dosłownym sensie. – Jestem świadomy swojej obsesji – mówi wprost. U niego wszystko musi być perfekcyjnie do granic możliwości”. Czytaj więcej o Andrea w Na Temat Extra.
KIedy pojawił się na Europejskim Festiwalu Smaku, zachwycił się Lublinem. – Takiego miasta, które tak przypomina mi Italię, w Polsce nie widziałem. Godzinami wędrował po zaułkach, podwórkach, przypominających Weronę. – Nocą pełno ludzi, jak pięknie to miasto żyje.
Kiedy gotował na Scenie Smaku, zachwycił się świeżością lokalnych produktów i urodą lubelskiej kuchni. Kiedy dowiedział się, że jesteśmy dla Polski spichlerzem ekologicznej żywności, zatarł ręce.