Nie jeden, a trzy dni z legendarnymi aparatami Leica. Tradycyjnie w Galerii Sztuki Sceny Plastycznej KUL spotkają się fani Leiki. Przez 3 dni będą z aparatami firmy Leica wędrować śladami Edwarda Hartwiga i fotografować Lublin, którego nie ma.
Europejski Festiwal Smaku to jeden z najważniejszych festiwali smaku i sztuki w Polsce. W tym roku poświęcony jest Dwudziestoleciu Międzywojennemu, kiedy w Lublinie tworzył Edward Hartwig, który wiele ze swoich słynnych zdjęć zrobił aparatem Leica. Będziemy starali się pójść jego śladami na Starym Mieście. Cieszymy się, że możemy być częścią festiwalu i przedstawić pasjonatom fotografii legendarną linię aparatów – mówi Piotr Marek z firmy Leica Store.
Do dyspozycji uczestników warsztatów będą: Leica C-Lux, Leica D-Lux, Leica Q, Leica CL, Leica CL, Leica S, Leica M Monochrom, Leica M 240, Leica M10, Leica Sofort.
Warsztaty z Leiką to z jednej strony fascynujące spotkania z legendą, z drugiej niemal rodzinne spotkania lubelskich fotografów zrzeszonym w Lubelskim Towarzystwie Fotograficznym. Na tegoroczną edycję ma zajrzeć Leszek Mądzik, znakomity reżyser i scenograf, także fotograf. Galeria, gdzie odbędą się warsztaty mieści się na Starym Mieście w Lublinie, przy ulicy Złotej 9.
Jena z najsłynniejszych fotografii Edwarda Hartwiga, ze zbiorów Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN
O Edwardzie Hartwigu
Za młodu nienawidził zdjęć. Co rano musiał płukać odbitki pod lodowatą wodą z kranu na podwórku domu przy ul. Staszica w Lublinie. Wolał urwać się do kazimierskiej restauracji Berensa, żeby podglądać malarzy podczas zakrapianych alkoholem kolacji. Dziś za jego zamglone pejzaże znad Bystrzycy kolekcjonerzy płacą ciężkie dolary.Najpierw chciałem być malarzem – powiedział po latach. Pierwsze lekcje malarstwa i rysunku brał u Henryka Wiercińskiego. Do wykonania pierwszej fotografii zmusił go ojciec, Ludwik Hartwig, który w 1918 roku przy ul. Narutowicza 19 otworzył zakład fotograficzny. – Była to niezwykła budowla, bo na środku rosła akacja. Pracownia miała szklany dach i ściany – mówi Julia Hartwiga, siostra Edwarda, znakomita poetka polska.
Zaczynał fotografować o czwartej rano, kiedy nad Lublinem unosiły się mgły. – Przedwojenny Lublin miał charakterystyczną topografię. Z wielu kierunków widać było zwartą panoramę Starego Miasta i żydowskiego Podzamcza. Nad Czechówką i Bystrzycą rosły wierzby. Widziany przez nie Lublin był sielskim miastem – mówi Tomasz Pietrasiewicz z Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN, który często spaceruje wzdłuż obu rzek.
Edward Hartwig mieszkał przez pewien czas na Wrotkowie. Zbudował tam chałupę, bo tam były najpiękniejsze mgły. Godzinami ślęczał nad Bystrzycą. “Szedłem na torfowiska nad Bystrzycą. A tam codziennie były mgły. Jak na zamówienie. Wchodziłem w zupełnie inny świat. I chyba przez dwa lata obsyłałem wszystkie wystawy fotograficzne zdjęciami w mgiełce. Nazywali mnie nawet “mglarzem”. Potem się nasyciłem tą mgłą i zostawiłem ją w spokoju” napisał we wspomnieniach opublikowanych w książce “Czechowicz” przez Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN.
Ponieważ architekt nie zgodził się na wycięcie drzewa na podwórku, Ludwig Hartwig obudował go przeszkloną konstrukcją, która przypominała pracownię malarza. – Ogrzewało się ją za pomocą żelaznego piecyka, wodę nosiło wiaderkami z podwórka, do płukania zdjęć służyła balia – wspomina Julia Hartwig. Buda Pracownia miała klimat cygańskiego wozu, zawsze w niej było pełno ludzi. Od Józefa Czechowicza, przez Zenona Kononowicza, Stanisława Filipiaka, Stanisława Michalaka po Zygmunta Kałużyńskiego.
Czechowicz cicho mówił, wolno chodził. Nigdzie się nie spieszył. Któregoś dnia przyszedł do pracowni Hartwiga z aparatem fotograficznym. Okazało się, że fotografia to jego druga pasja. Edward pokazywał mu swoje zdjęcia Lublina. Jego zaułki, torfowiska, wierzby. Czechowicz zamyślał się nad tymi pejzażami. Być może wtedy rodził się pomysł na “Poemat o mieście Lublinie”.
– Z tej fotograficznej przyjaźni zostało kilkanaście bardzo dobrych zdjęć poety – mówi Joanna Zętar.
Jak na ironię Edward Hartwig spotkał Czechowicza na kilkanaście minut przed śmiercią poety. Wychodził od fryzjera. Porozmawiali trochę. Hartwig poszedł do domu. Czechowicz usiadł na fotelu fryzjerskim. Za chwilę na Lublin spadły pierwsze bomby. Hartwig schował się w korytarzu kamienicy przy Karkowskim Przedmieściu. Jedna z bomb zniszczyła zakład fotograficzny ojca i syna. Druga przebiła zakład fryzjerski na wylot.
A tak było na warsztatach rok temu
Sabrina na Starym Mieście w Lublinie podczas Europejskiego Festiwalu Smaku. Fotografia z zeszłorocznych warsztatów z firmą Leica. Fotografował Krzysztof Anin Kuzko.
Festiwal (łac. festivus – radosny, wesoły, świąteczny).